niedziela, 28 grudnia 2014

BOHATEROWIE "The heart wants what it want"







Zayn Malik
21




Alex Watson
21




Liam Payne 
21




Harry Styles
20



Cloe Malik 
+1
















Niall Horan 
21



Louis Tomlinson
23



Caroline Evans
21










sobota, 27 grudnia 2014

Closer 20 OSTATNI

 "Just go...  And leaved me alone."



...-Jakie dziecko?!-zapytałem lekarza, który ze stoickim spokojem spokojem przekazywał mi te informacje... Ja, sam, z dzieckiem? O nie! To się nie uda.
-Jak mniemam, pańskie.
-To nie możliwe...
-A jednak... Potrzebuję pańskiej zgody na utrzymanie dziecka przy życiu...
-Ile mam czasu na decyzję?
-Tak szczerze? Muszę wiedzieć już.-stanowczo odpowiedział i spojrzał mi w oczy.
-Yyy... Zgadzam się.-trudno mi to przeszło przez gardło, ale jeżeli mogę uratować nasze dziecko, to muszę się zgodzić.
-Proszę to podpisać i zapraszam na intensywną terapię. Tam przewieziemy Pana Dziewczynę.
-Dziękuję.
Lekarz odszedł, a Liam od razu zmaterializował się obok mnie.

-I co? Jak poszło?-Payne podbiegł i wlepił we mnie spojrzenie pełne nadziei, która w tym momencie nie była już potrzebna... tylko jak Mu powiem o tym wszystkim?
-Wszystko jasne...-odparłem odwracając lekko głowę.
-Czyli?!-Liam zaczynał robić się niecierpliwy.
-Sam... Ona była w ciąży...
-Była?!?-Jego oczy momentalnie się zeszkliły, a mi zaczęło brakować słów... Nie potrafię powiedzieć Mu, że ona po prostu nie żyje!
-Lekarz kazał mi podpisać zgodę na utrzymanie dziecka w łonie matki, aż do momentu kiedy będzie można je podpiąć do osobnej aparatury, żeby mogło normalnie żyć...
-Czekaj... Czy ja dobrze rozumiem... Sam nie...?
-Zrobili wszystko co można było zrobić... Zostało już tylko dziecko...
-Gdzie teraz są?-pytał powstrzymując łzy...
-Na intensywnej terapii... Mam tam pójść...

Ruszyłem bez zbędnych słów na oddział, gdzie miała znajdować się Sam. Liam zrobił to samo, ale z lekkim opóźnieniem.
Stanąłem przed szklaną powłoką drzwi i zamurowało mnie. Zobaczyłem Ją... Payne zatrzymał się kilka kroków dalej i przyglądał się Jej przez szybę. Była taka blada i potłuczona, bezbronna... Spuściłem głowę i zacząłem płakać... Miałem tylko nadzieję, że to zły sen...
Panowała cisza, ta najgorsza- pełna nadziei, a równocześnie pewności, że to już koniec... To wszystko rozwalało mnie od środka.
Uniosłem lekko głowę i otarłem łzy.

-Kto powie to Greg'owi?-usłyszałem cicho zadane pytanie Liam'a.
-Powinienem to być ja... Przecież to przeze mnie...
-Nie mów tak... To co się stało to tylko i wyłącznie moja wina... To ja Ją zdenerwowałęm i tak się skończyło... Zadzwonię do Niego. Powiedz o wszystkim Caroline.

Liam odszedł kilka metrów, a ja wyjąłem telefon i od razu wybrałem ikonę Carol' w kontaktach.

-Hallo?
-Cześć, tu Zayn. Muszę powiedzieć Ci coś ważnego...
-Co się stało?-dało się słyszeć w Jej głosie zdenerwowanie.
-Sam...
-Co z Nią? Coś z ciążą?!
-Skąd wiesz, że była w ciąży?-zapytałem zdziwiony.
-Rozmawiałam z Nią kilka dni temu... Stop!!! Była?!? Zayn mów zaraz co się stało!
-Ona nie... Sam nie żyje...-odparłem nie umiejąc po raz kolejny powstrzymać emocji...
-Co?!? Gdzie jesteście?
-W szpitalu, lekarze próbują ratować dziecko.
-Przylecę następnym samolotem. Wyślij mi adres tego szpitala!-rozłączyła się.

*Oczami Caroline*

Co mogło się stać? Muszę jak najszybciej jechać na lotnisko.
Zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegłam z domu.

Po 20 minutach byłam na lotnisku w Nowym Jorku.

-Bilet do Londynu na najbliższy lot, proszę.-nerwowo podbiegłam do okienka na lotnisku,
-Jeszcze nie wystartował samolot, który miał lecieć 10 minut temu. Zdąży Pani?
-Tak.-złapałam bilet i biegłam długim korytarzem w stronę płyty lotniska.
Udało się, zajęłam swoje miejsce i odetchnęłam lekko. Samolot wystartował, a ja uniosłam się nad miasto. W Londynie mamy być za półtorej godziny.

-Proszę zapiąć pasy, będziemy lądować.-głos pilota wybrzmiał z głośnika w samolocie. Nareszcie.

*Oczami Zayn'a*

-Caroline będzie tu za niedługo, właśnie wysłała sms'a, że lądują.
-Dobrze. Greg też powinien się zjawić lada chwila.-Liam odparł i ponownie skierował głowę ku szybie za którą leżała Sam.

-Witam ponownie.-lekarz pojawił się przed nami.- Chcą Panowie wejść do środka?
-Jeśli możemy...-Liam odpowiedział już startując do drzwi.
-Proszę bardzo, tylko spokojnie.-mężczyzna lekko się uśmiechnął i odszedł.

Po raz kolejny zapanowała cisza, aż udało mi się z siebie wydobyć jakiekolwiek słowo, żeby ją przerwać...

-Ty pierwszy...

Liam nic nie odpowiedział tylko skinął głową i ruszył w stronę łóżka Sam.
Spoglądałem ciągle na Nią z niedowierzaniem... Jak to wszystko się stało?
Usiadłem na krześle na przeciwko drzwi na oddział i spuściłem głowę opierając się o kolana.

-Kocham Cię i nigdy nie przestanę...-szeptałem do siebie, gdy ktoś oparł się o moje barki.
-Jestem.-Caroline oznajmiła zalana łzami.
-Sam leży tam. Liam u Niej jest.-odpowiedziałem ustępując Jej miejsca.
-Co się stało?
-Umówiliśmy się, żeby do mnie przyjechała... I nie dotarła...-próbowałem nie płakać, ale było to cholernie trudne, o ile w ogóle wykonalne.
-Wróciliście do siebie, prawda?-zapytała lekko skrępowana.
-Można było to tak nazwać...
Caroline wstała i przytuliła mnie, a ja rozkleiłem się jak dziecko... Zaczynało to wszystko do mnie docierać i to było najgorsze...

-Liam?
-Stary, idź...-wydukał pod nosem i wskazał ręką szklane drzwi.
Odwróciłem się i niepewnie wszedłem do sali. Usiadłem obok łóżka Sam i wziąłem Jej rękę, patrzyłem na Nią i myślałem... Myślałem, co by było, gdybym nie kazał Jej ukrywać "nas" przed Liam'em... To by się nie stało...

-Kochanie? Słyszysz mnie? Będziemy mieć dziecko, na pewno będzie takie śliczne jak Ty...-szeptałem do leżącej przede mną ukochanej...-Kocham Cię, nie możesz odejść, nie możesz mnie zostawić... nie możesz...-łudziłem się, że mnie usłyszy i odpowie, odpowie, że nie odejdzie, że to tylko przejściowe...

Mimo to, że wszystko zaczynało się układać w mojej głowie i wbrew mojej woli to do mnie docierało, to chciałem mieć Ją przy sobie. Przecież ja sobie nie poradzę z dzieckiem...
Wyszedłem na korytarz i usiadłem na wolnym krześle. Wpatrywałem się w sufit do końca dnia...

*Miesiąc później*

Po jak zwykle nie przespanej nocy wygramoliłem się z łóżka i po raz kolejny wbiłem swój wzrok w przestrzeń za oknem. Muszę jechać do szpitala, może dzisiaj dowiem się czegoś nowego.

Wyszedłem z sypialni i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem prysznic, założyłem jakieś ciuchy i lekko podniosłem włosy.
W biegu zjadłem kawałem pizzy, czy czegoś, pewnie leżało to tu już kilka dni i wyszedłem z domu. Wbiegłem do garażu i wsiadłem do Bentley'a stojącego obok Ferrari, którym jeździła Sam...
Opuściłem podjazd i skręciłem w prawo w stronę głównej ulicy, żeby dostać się do szpitala.

Odkąd każdy dzień tam spędzam, nie mam czasu na nic.  Nie wychodzę nawet z Liam'em...  Zresztą On też nie spędza czasu w inny sposób.
Sam zostawiła nas samych...  Nie potrafimy sobie z tym poradzić.
Caroline trochę nam pomaga i próbuje podnieść na duchu,  ale widać,  że sama jest cholernie przybita...  Mimo to dzielnie się trzyma...

*szpital*

-Jestem!- oznajmiłem widząc Liam'a siedzącego na korytarzu. Pił kawę.
-Cześć. - odparł bez emocji podając mi prawa dłoń.
-Wiesz coś nowego?- zająłem miejsce obok kumpla i wlepiłem w Niego swoje spojrzenie.
-Larson ... -tak nazywa się lekarz. - czeka na ciebie w swoim gabinecie.
-okej.- wstałem i klepnąłem kumpla w ramię.
Pewnym krokiem ruszyłem wzdłuż korytarza,  żeby dostać się do gabinetu Larson'a.

-Dzień dobry.  Chciał mnie Pan widzieć.
-Tak.  Proszę usiąść. - facet wskazał mi krzesło i zajął swoje po drugiej stronie biurka. - Mam dla Pana ważną i chyba dobrą  wiadomość.-splótł palce opierając się łokciami o blat biurka.
-Słucham.
-Dziś możemy zakończyć proces rozwoju dziecka.  Możemy podpiąć je do osobnej aparatury.
-To fantastycznie...  Ale co będzie z...
-Będzie mógł Pan pochować swoją narzeczona... To niestety definitywnie koniec. - spojrzał mi w oczy...
-Dziękuję... - odparłem  niepewnie.  Teraz muszę powiedzieć to Liam'owi i zająć się pogrzebem.
-Proszę się nie martwić... - lekarz dodał zanim zamknąłem drzwi.

Zatrzymałem się zaraz po wyjściu z gabinetu.  Spojrzałem w sufit,  a moje oczy momentalnie się zeszkliły...  Kolejny raz będę musiał się z Nią żegnać...  Przez dłuższy moment tylko stałem,  aż z zamyślenia wyrwał mnie Liam,  który pojawił się obok nie wiadomo skąd.
-I co?
-Podpinają dziecko do osobnej aparatury.  Możemy pochować Sam...
-Czyli to już koniec? - zapytał opierając się o ścianę.
-Koniec.  Zostań tu,  a ja jadę do Domu po dokumenty.  W razie czego dzwoń. - poinformowałem Payne'a i ruszyłem przed siebie.

*kilka godzin później *

Wróciłem do szpitala.  Poszedłem jak zwykle na intensywną terapię,  ale nikogo tam nie było...  Wydałem szybko telefon i zacząłem nerwowo biegać po korytarzu.
-Liam,  gdzie jesteś?
-W szpitalu.  Właśnie patrze na Twoją  córeczkę.
-Córeczkę?-łza zakreciła mi się w oku...  - gdzie dokładnie jesteś?
-Od gabinetu Larson'a korytarzem w lewo i prosto.
-Zaraz tam będę. - rozłączyłem się i pobiegłem  korytarzem do miejsca,  gdzie miał znajdować się Payne.
Jest!  Widzę Go!  Spojrzał w moją  stronę i kwinął ręką,  żebym się pospieszył. Ale moment! Zatrzymałem  się i wbiłem wzrok w trzech facetów stojących za Nim.  Przecież to nie mogą być Oni...  Nie teraz! Cholera,  nie teraz!
Doszedłem do siebie i ruszyłem w Ich stronę.

-Co Oni tu robią?-zapytałem wskazując ręką na Harry'ego,  Niall'a i Louis'a.  ***
-Przyjechali.  Przecież to nasi kumple.  Pomyślałem,  że poczujesz się lepiej,  gdy przyjaciele będą przy Tobie.
-nie widzieliśmy się cztery lata,  nie utrzymywaliśmy ze sobą żadnego kontaktu,  a Ty uważasz Ich za moich przyjaciół?!? - krzyknąłem  na Liam'a...
-Zayn... - Harry się wtrącił. - Nie pamiętasz juz ile razem przeszliśmy?  Jesteśmy przyjaciółmi i chcemy być przy Tobie w tych trudnych chwilach.
-Chcecie być przy mnie...  Błagam!  Teraz?  Straciłem wszystko co się dla mnie liczyło...  A Ty teraz jak gdyby nigdy nic się pojawiasz  i chcesz mnie wspierać!  Śmieszny jesteś!
-Stary... - Niall próbował rozładować atmosferę... - To dla Ciebie trudne,  ale chcemy tu być...  Zostawiliśmy Cię wtedy,  gdy...
-Zostawiliście mnie,  gdy zmarła moja matka! Nie byłem Wam wtedy potrzebny?!
-To nie tak!  Chcemy,  żeby było jak dawniej.  Jesteśmy kumplami. Zawsze byliśmy. - Horan dokończył i wyciągnął w moja stronę rękę w geście zgody.
-Czego oczekujecie?  Że  tak po prostu wszystko będzie jak kiedyś? Otóż nie będzie!  Teraz mam córkę...  Teraz wszystko będzie inaczej... - opadłem na krzesło i bezwładnie spuściłem głowę...
-Dlatego chcemy Ci pomóc...  Od tego masz kumpli. - Louis w końcu się odezwał.! Oparł się o moje kolano i klepnął  w plecy. - Bez Ciebie to nie  ma sensu.
-Przepraszam...  - odparłem  bezsilnie spoglądając na czwórkę kumpli z dawnych lat...
-Przejdziemy przez to razem!-Liam wysunął rękę w naszym kierunku, a my już dobrze wiedzieliśmy co robić.  Kolejno położyliśmy ręce na Jego dłoni i zrobiliśmy to co zawsze w takich chwilach...
-Razem... - powiedziałem pierwszy,  a za mną kolejno Harry,  Liam,  Niall I Louis

*dwa dni pozniej*

Nadszedł TEN dzień...  Dziś nikt nie jedzie do szpitala.  Dziś dzień,  w którym już na zawsze pożegnam się z Sam...  Wyjąłem odpowiednie ciuchy z garderoby i zacząłem się ubierać.
Tak bardzo nie chciałem iść.  Nie chciałem zostać sam...  Bez Niej...

-Możemy jechać. - poinformowałem resztę zajmującą  mój salon.  Zatrzymałem się na schodach i przeczesałem  ręką włosy.
-Ja poprowadzę. - Harry oznajmił wstając z fotela.-Chodźcie.
-Jedźcie.  Ja pojadę sam...  Liam wie gdzie to jest.
-Okej.  Widzimy się na miejscu. - Tomlinson  wyszedł jako ostatni.
Rozejrzałem się po domu i wyszedłem kilka minut później.

Jechałem do kościoła w ciszy,  skupiony na drodze.  Bez żadnej nadziei...
Jechałem,  żeby powiedzieć to ostatnie "żegnaj...",  to najgorsze,  najtrudniejsze ze wszystkich...

Na pogrzebie byłem w innym świecie.  Odcięty od otaczającego mnie świata myślałem,  o Sam,  o nas i o dziecku.  O naszej córeczce.  Dopiero,  gdy przenieśliśmy się na cmentarz,  na miejsce,  gdzie czterech mężczyzn postawiło trumnę,  nad kilku metrowym dołem,  a ksiądz zaczął odprawiać
ostatnie modlitwy,  wróciłem do siebie.  Spojrzałem ostatni raz na trumnę,  gdy ta była spuszcza w dół.  Symbolicznie rzuciłem grudką ziemi i wypowiedziałem to ostatnie: "kocham Cię...".


Witam myszki!  To ostatni rozdział "Closer",  mam nadzieję,  że podobał wam się ten part,  bo będzie kolejny.  O czym świadczy pojawienie się reszty chłopaków.  Myślę,  że warto będzie czekać na drugą część tej opowieści.  Czekam na komentarze i dziękuję,  że tak dużo osób czytało "Colser",  to dla mnie bardzo ważne. A jeśli chodzi o kolejną część tej opowieści to myślę,  że pierwszy rozdział pojawi się już w styczniu.  Poprzedzony on będzie na pewno zwiastunem,  o którym was  pewnością poinformuje.  Szczegóły juz wkrótce!  Do zobaczenia! :*

czwartek, 9 października 2014

Closer 19

"Why YOU?!?!"


... Poczułam, że umieram...

*Oczami Zayn'a*

Długo Jej nie ma...
Chodziłem po domu w stresie, jakby nie było nie wiedziałem jak do końca zachować się, kiedy Sam przyjedzie...
Zadzwonię do Niej.

Zszedłem na dół do salonu i wziąłem do ręki swojego iphone'a. Tylko co ja Jej powiem?
Przez moment się zastanawiałem, ale po chwili byłem już gotowy. Wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha.
Długi sygnał i nic. Próbowałem kilka razy, aż zacząłem zastanawiać się, czy nic się nie stało. Wyszedłem szybko z domu i wsiadłem do auta. Przez głowę przeleciały mi setki czarnych scenariuszy. Miałem już nawet pomysł, żeby zadzwonić do Liam'a, ale chyba by mnie zabił, gdybym zapytał, czy Sam już wyszła. Muszę sobie teraz poradzić sam.
Jechałem w stronę Jej domu i ciągle się rozglądałem, Bo miałem nadzieję, że trwa to tak długo, dlatego, że chciała iść pieszo do mnie. Łudziłem się o to, ale jak widać nie potrzebnie... Jakiś policjant kierował ruchem na ulicy, w którą powinienem skręcić, żeby dojechać do Boomstreet, gdzie mieszkała Sam.

-Przepraszam! Co się dzieje?-krzyknąłem do policjanta, który kazał mi się zatrzymać i wysiadłem z auta.
-Wypadek. Jakiś kretyn wjechał w czarnego mercedez'a.
-Jakiego mercedez'a?-zaczynałem się bać, ale starałem się zachować zimną krew.
-Wyższy terenowy.-policjant odparł bez żadnych uczuć w głosie i polecił mi wsiąść do samochodu.
-Mogę tam iść?
-Po co?-zapytał z pretensją w głosie.
-Po prostu muszę...-próbowałem się jakoś przecisnąć, ale gliniarz zablokował mi przejście.
-Nie! To niebezpieczne.
-Człowieku nie pierdol! Puść mnie!-wydarłem się i wbiegłem w tłum ludzi stojących przy dwóch
zmasakrowanych samochodach. Zamurowało mnie...
Ten czarny mercedez, a raczej to co z niego zostało należał do Sam. Ona... Ona żyje, prawda? Ona musi żyć, nie może mnie zostawić...
Podbiegłem do ekipy lekarzy, którzy wnosili nosze, na których lezała do karetki.

-Ona żyje?!?-krzyknąłem do jednego z nich.
-Nie mogę udzielać takich informacji.
-Nazywam się Malik. To moja dziewczyna!-odparłem mając nadzieję, że mi odpowie.
-Jej stan jest krytyczny. Wszystko będzie wiadomo w szpitalu, ale najpierw Pana dziewczynę czeka poważna operacja...-wsiadł do karetki i zamknął za sobą tylne drzwi. Muszę jechać za nimi. Nie zostawię Sam samej.
Pobiegłem do samochodu i jak najszybciej ruszyłem za pogotowiem. Muszę jakoś poinformować o tym Liam"a... ale... To jeszcze nie jest odpowiedni moment.

*Szpital*

Przez ostatnią godzinę lekarze próbują uratować Sam, ale jak na razie nie mam więcej informacji i nie zapowiada się, że szybko się czegoś dowiem. Usiadłem naprzeciwko bloku operacyjnego i wyjąłem telefon z kieszeni. Przez dłuższą chwilę tylko na niego patrzyłem i zastanawiałem się, jak powiedzieć TO Liam'owi, przecież to nie jest takie proste...
Najpierw spróbowałem napisać to sms'em, ale zrozumiałem, że to bez sensu. Malik! Weź się w garść i do Niego zadzwoń. Musi wiedzieć, co dzieje się z Sam.

Długi sygnał oczekiwania, ale w końcu odebrał.
-Czego chcesz?
-Przyjedź do szpitala. Sam...
-Co z Nią?! Co Jej zrobiłeś?!?-krzyczał wściekły.
-Nic! Uspokój się! Miała wypadek samochodowy. Operują Ją. Pośpiesz się!-rozłączyłem się i ponownie zająłem miejsce na krześle w centrum korytarza.
Oczekiwanie w takiej chwili est na prawdę nie do wytrzymania!

-Przepraszam!-zaczepiłem lekarza, który właśnie opuścił blok.-Co z Nią?
-Niestety nie mogę jeszcze nic powiedzieć, ale ciągle walczymy. Musi Pan czekać.
-Dziękuję.-odparłem opadając bez sił na krzesło.
Lekarz odszedł.

-Co z Sam?!-rozległ się głos Liam'a.
-Operują. Lekarz powiedział, że walczą i trzeba czekać...
-Co ja narobiłem...-mówił do siebie.
-Stary... To przecież nie Twoja wina!
-Miałem Jej pilnować, opiekować się i co?!
-A ja miałem być Jej miłością życia... I co zrobiłem?-spuściłem głowę, żeby Payne nie widział drobnych łez w moich oczach.
-Teraz najważniejsze jest, żeby z  tego wyszła.-usiadł obok mnie i czekał w milczeniu.
Sam też się nie odzywałem, bo nie wiedziałem co powiedzieć. Oficjalnie Liam mnie nienawidzi...

-Kawy?-zapytał po prawie godzinie bez słowa.
-Chętnie.-odparłem lekko podnosząc wzrok, żeby spojrzeć na stojącego kumpla.
-Zaraz wracam, a Ty czekaj.-poszedł w głąb korytarza i zniknął za zakrętem.
Nie było Go już dobrych kilka minut, aż nagle z bloku wyłonił się lekarz. Nie miał zbyt pogodnej miny.

-Pani doktorze?
-Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą.
-Słucham...-wstałem nagle i stanąłem pełen zaciekawienia przed chirurgiem.
-Pana narzeczona niestety...-spuścił głowę...
-Co niestety?! Mów Pan do cholery!
-Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale nie udało nam się Jej uratować... Szczerze Panu teraz współczuję.
-Nic Pan nie mógł zrobić?!? Tak! Zawsze tak mówicie! Zabiliście Ją!!!-darłem się w rozpaczy.
-Proszę się uspokoić... Na szczęście...
-Jakie szczęście?! Ona nie żyje.
-Na szczęście udało nam się uratować dziecko. Możemy pozwolić mu trochę się rozwinąć w łonie matki.
-Jakie dziecko?!...


Hejka! Mam dla Was kolejny rozdział. Niestety nie jest on tak długi jak poprzedni z dwóch powodów. Po pierwsze, mam ostatnio mega urwanie głowy i nie daję rady, a po drugie, jest Was strasznie mało i siły do pisania coraz mniejsze.
Mamy tu przed ostatni rozdział "Closer", Jak widzicie dużo się zmieniło, ale to nie koniec. Komentujcie, a ja zabiorę się za ostatni rozdział. Miłego czytania!!!! :***

niedziela, 28 września 2014

Closer 18

"Is it the end?"


...-My nie możemy...-Szepnęłam patrząc w oczy Malik'a.
-Chodzi o to, co wtedy zrobiłem? Boisz się...-Jego oczy były lekko zeszklone...
-Nie... Znaczy... Tak, ale nie tylko!-próbowałam się ratować.-Bo Liam...
-Nie musi wiedzieć.
-Co?! to mój brat.
-Ale to nie znaczy, że nie możesz mieć przed Nim jednej tajemnicy...
-Tylko my...
-"My" to najlepsze co mnie spotkało i nie mogę teraz tego stracić.-podniósł lekko moja głowę, żebym mogła ponownie spojrzeć Mu w oczy...-Możemy zacząć od nowa?
-Zayn...-Odparłam proszącym tonem.
Zayn w tym momencie klęknął przede mną, wziął moją prawą rękę i podniósł głowę.
-Zostaniesz moją dziewczyną?-uśmiechnął się i z prośbą na twarzy i czekał na moją odpowiedź.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Czułam się jakby Zayn mi się oświadczał, ale tak wewnątrz nie byłabym na to gotowa. Zastanawiałam się. Chciałam z Nim być i zacząć od nowa, chciałam, żeby było pięknie jak kiedyś, ale bałam się, że sytuacja z przed kilku dni się powtórzy, a tego bym nie zniosła...
-Sam?-zapytał po dłuższej chwili ciszy, chyba bał się, że powiem "nie".
-Nie wiem... Nie potrafię tak po prostu znowu Ci zaufać. Przepraszam.-odwróciłam się i chciałam wsiąść do auta, ale On nadal trzymał moją rękę.
-Kochałem Cię.-powiedział podnosząc się z kolan.-A teraz kocham Cię bardziej...-wpił się w moje usta, a ja odpłynęłam... Już nie liczyło się, co powiedziałby Liam, czy co będzie dalej. Ja na prawdę Go kocham i nigdy nie przestałam... To musi się udać.
-Ostatni raz.-spojrzałam Malik'owi w oczy i złapałam Jego rękę.
On tylko szeroko się uśmiechnął i ponownie mnie pocałował.
Wrócił mój Zayn?

Całą słodką chwilę zepsuł mój brat, który właśnie do mnie dzwonił...

-Tak?-zapytałam.
-Gdzie jesteś?!-krzyczał do słuchawki.
-Wracam do domu. Będę za pół godziny.-odparłam oschle.-Coś jeszcze?
-Pośpiesz się.-odpowiedział zgaszony i się rozłączył.

-Coś nie tak?
-Wszystko okej, ale muszę się zbierać.-wywinęłam dolną wargę w podkówkę i wlepiłam w Zayn'a spojrzenie małego psiaka, które podobno wychodziło mi dość dobrze.
-To do zobaczenia za niedługo.-Malik rozłożył ramiona sugerując mi, że mam zająć miejsce między nimi. Wtuliłam się w Jego tors i tkwiłam w nim przez dłuższą chwilę. Ciepło bijące od Niego nie pozwalało mi odejść, ale musiałam to w końcu zrobić, bo Liam by mnie zabił, jakbym się spóźniła. Ostatnio jest na mnie strasznie cięty, albo po prostu na Zayn'a i przez to tak się zachowuje...
-Muszę już iść...-wyszeptałam wyplątując się z ramion Malik'a, które szczelnie oplatały moje ciało.
-Będę tęsknił...-pocałował mnie trzymając za rękę i pomógł wsiąść do auta. -Zadzwonię wieczorem.
Uśmiechnęłam się tylko w odpowiedzi i zamknęłam drzwi samochodu. Ruszyłam z parkingu.
Teraz tylko do domu. Muszę zastanowić się, jak to wszystko rozegrać, czy powiedzieć Liam'owi?
Chwilę po tym jak odjechałam z przed kawiarni, dostałam SMS'a. Od Zayn'a.

Chce się jutro ze mną spotkać. Stara się, to takie cudowne...

-Już jestem!-zawołałam odkładając klucze na swoje miejsce.
-Gdzie byłaś tyle czasu?-mój brat wystrzelił z salonu jak z procy i wbił we mnie zabójcze spojrzenie, jak tylko przekroczyłam próg.
-Musiałam coś załatwić, mówiłam Ci.-odparłam bez żadnych emocji i ruszyłam na górę.
-Stój!
-Nie krzycz na mnie!-odparłam przestraszona.
-Jeżeli będę chciał, to będę krzyczeć. Gdzie byłaś, pytałem.-powtórzył z nerwowym wyrazem twarzy.
-U lekarza.-skłamałam po czym zaczęłam się zastanawiać, co dalej?
-Co? Źle się czujesz?-nagle się zrobił opiekuńczy.
-Nie. To tylko kontrola.-odwróciłam się i poszłam do swojej sypialni.

*Oczami Liam'a*

Cholera jasna! A jeśli to coś poważnego? Jeśli Sam jest chora? Ale ze mnie kretyn, Ona może mnie potrzebować, a ja zachowuję się tak idiotycznie. Jestem zdenerwowany, ciągle staram się Ją chronić i zapominam, że Ona potrzebuje też trochę ciepła i miłości, a nie tylko awantury i kłótnie... Muszę z Nią
porozmawiać.
Tylko jak? Najlepiej delikatnie Payne!
Sam nie może czuć się teraz samotna.
Usiadłem w salonie i przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy mam iść do Niej teraz, czy zaczekać do wieczora... Teraz!
Wstałem i idąc po schodach zacząłem wyobrażać sobie naszą rozmowę. Sam będzie spokojnie opowiadać, co jest nie tak, a ja usiądę przy Niej i przeproszę, powiem, że Ją kocham i nie pozwolę Jej skrzywdzić... Ale co to da?

-Sam?-zatrzymałem się przed wejściem do Jej sypialni i lekko zapukałem w przymknięte drzwi.
-Wejdź.-odparła łagodnym głosem. Nie jest na mnie zła, cudownie. Uśmiechnąłem się sam do siebie, po czym wszedłem powoli do środka.
Moja siostra siedziała skulona w kłębek na swoim łóżku i trzymała w ręce telefon.
-Coś się stało?-zapytała po chwili ciszy.
-Chciałem pogadać. Masz chwilkę?-zapytałem siadając obok Niej.
-Tak. Słucham.-wlepiła we mnie spojrzenie, a mi odjęło mowę.
-Młoda...-zacząłem niezbyt ambitnie.-Chciałem porozmawiać o naszej ostatniej dyskusji...
-Dyskusji? Raczej kłótni...-odparła zbulwersowana.-Zacząłeś się wydzierać na mnie i narzuciłeś swoje zdanie po czym potraktowałeś jak 10-latkę... Na koniec, jak wróciłam do domu zacząłeś się wypytywać, gdzie byłam... Liam, nie chcę, żeby to wszystko tak wyglądało i nie wyjadę z Tobą.
-Sam, przepraszam. Nie chciałem tego tak załatwić. Martwię się o Ciebie i próbuję Cię chronić.
-Przed czym?
-Przed Zayn'em...-odparłem ze spuszczoną głową.
-Nie musisz. Sama sobie świetnie radzę.
-Jesteś moją młodszą siostrzyczką i chcę Ci pomóc, a On jest niebezpieczny...-objąłem Ją ramieniem.-Wyjedziemy i wszystko będzie dobrze. Poznasz nowych ludzi i na pewno się zakochasz jeszcze nie raz.
-Dobrze wiesz, co o tym myślę.

*Oczami Sam*

Zaczęłam swoją wypowiedź, gdy zadzwonił mi telefon. Mam nadzieję, że Liam nie widział, kto to...
-Zaczekam na dole.-wyszedł i zamknął drzwi.

-Hallo?
-Hej piękna.-Zayn odpowiedział.-Co robisz?
-Mam pogadankę z bratem... -wyszłam na taras i zapaliłam papierosa. Ostatnio zdarza mi się to coraz częściej.
-Przeszkodziłem?
-Nie... Wyszedł i czeka na dole. A Ty co robisz?
-Tęsknię za Tobą... Możesz przyjechać?-zapytał z nutką ochoty na coś więcej niż tylko rozmowa...
-Nie!-urwałam szybko. Nie byłam jeszcze gotowa na coś więcej.
-Coś nie tak?-spytał troskliwym głosem.
-Zayn, nie dam rady.-zaciągnęłam się papierosem.
-Palisz?-zapytał z troską i przejęciem.
-Tak, co z tego?
-Przecież wiesz, że to szkodzi.
-I kto to mówi?-zaśmiałam się.
-Możemy się spotkać?
-Dzisiaj?
-Tak. Zależy mi.
_Misiek, widzieliśmy się niedawno... Jutro się spotkamy... Przepraszam Cię, ale Liam idzie... Napisze później.-dopaliłam papierosa i wróciłam do pokoju.

-Już mogę?-Liam zapytał wchodząc do sypialni z dwoma kubkami czegoś ciepłego.
-Tak, wejdź.-uśmiechnęłam się i usiadłam przy oknie.
-Trzymaj.-podał mi jeden kubek z herbatą i usiadł na ziemi obok mnie.-Wyjedziesz ze mną?
-Liam! Już Ci powiedziałam i zdania nie zmieniam.
-Ale Sam! To dla Twojego dobra... Nie chcę, żebyś znowu przeszła coś takiego... Żebyś...
-Żebym była z Zayn'em.-dokończyłam za Niego.-Nie masz się o co martwić. Ja i Zayn to skończona sprawa.-ledwo przeszło mi to przez gardło, ale się udało.-Chcę się już położyć, okej?
-Jasne. Kocham Cię, wiesz?-Cmoknął mnie w czoło i wyszedł.

Przez dłuższą chwilę siedziałam na łóżku i zastanawiałam się co dalej. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk SMS'a, Zayn się dobija.

Dobranoc, kochanie. 
Do zobaczenia jutro... U mnie. :* 
Kocham, Zayn

Odpisałam Mu tylko "Do zobaczenia" i położyłam się spać. 

Rano obudził mnie hałas na dole. Liam na pewno próbuje poradzić sobie z kuchnią. 
-O 8 rano?! Sobota jest...-przetarłam dłonią twarz i spojrzałam przed siebie. Do sypialni wpadało światło z zewnątrz i nie pozwalało mi ponownie zasnąć, więc zostało mi tylko jedno. Trzeba wstać i iść na dół.

-Co Ty wyprawiasz?-zapytałam brata siadając przy stole w kuchni. 
-Śniadanie.-odparł z wielkim bananem na twarzy. 
-Nie jestem głodna. -dodałam bez entuzjazmu i ruszyłam do łazienki. Prysznic i jadę do Zayn'a. 

*Godzinę później*

-To ja lecę! Do zobaczenia po południu!-zawołałam wychodząc z domu. 
-Pa!-Liam krzyknął z salonu i kontynuował oglądanie jakiejś komedii. 

Zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam do samochodu. 
Wyjeżdżając z naszego podjazdu rozejrzałam się w okół. Jakiś kretyn próbował zaszaleć i jeździł jak nienormalny. Na liczniku miał przynajmniej 150km/h... Wariat...
Pomyślałam i wyjechałam na ulicę.
Lekko przyśpieszyłam i już musiałam zacząć ścierać opony...
Usłyszałam tylko głośne uderzenie i poczułam, że umieram...


Witam serdecznie po dłuższej przerwie.
Mamy tu długo rozdział z dość nieciekawym zakończeniem... Chcę Was wprowadzić w zakończenie "Closer". Ten rozdział jest jednym z ostatnich pierwszego tomu tego tekstu.
Liczę na dużo Waszych komentarzy, bo chcę wiedzieć, że czytacie... Ten rozdizał jest dla mnie szczególnie ważny i liczę na Waszą opinię.
Kocham, Nat. :* 

wtorek, 16 września 2014

Closer 17

"I can't belive you"



...-Zayn?-zapytałam niepewnym głosem przykładając telefon bliżej ucha. 
-Sam?!-w tym momencie zauważyłam, że coś jest nie tak z Jego głosem... 
-Jesteś pijany...-stwierdziłam po tonie Malik'a.
-Yyy... N... Nie... Sam...
-Zadzwoń jak wytrzeźwiejesz...-rozłączyłam się i zaraz po tym zaczęłam się zastanawiać, dlaczego... Przecież mogłam spokojnie Mu pozwolić wyjaśnić... Może sam zadzwoni... 

*oczami Zayn'a*

Cholera jasna! Zadzwoniła do mnie, a ja oczywiście nie mogłem zachować się jak normalny facet... Trzeba było się napić i potem jak debil odpowiadać na Jej pytania... Muszę jakoś z Nią porozmawiać, ale nie wiem jak...

Położyłem się na łóżku i zacząłem zastanawiać się, jak naprawić to wszystko... 
Na pewno, na początek trzeba zdobyć zaufanie Sam... Po raz kolejny. Kocham ją i nie mogę zostawić naszego... Związku, jeżeli mogę to tak nazwać, w takim stanie.

Na początek trzeba wytrzeźwieć i wziąć prysznic, a potem spróbuję zadzwonić do mojej ukochanej. 

*Godzinę później*

Wsunąłem na siebie bokserki i ruszyłem w stronę swojej sypialni. Sięgnąłem po mojego iphone'a i przez moment przyglądałem się zdjęciu Sam na mojej tapecie... Ona jest taka piękna...

Wybrałem jej numer w kontaktach i wyszedłem na taras.

-Sam?-zapytałem już w miarę normalnym tonem.
-Słucham.-odparła delikatnym głosem.
-Chciałaś ze mną porozmawiać?
-Yyy... Tak.-zaczęła się lekko jąkać i zastanawiać, ale w końcu to z siebie wydusiła.-Chodzi o Liam'a...
-Co z Nim?-zapytałem zaniepokojony, bo nie byłem do końca pewny, co się stało. Pamiętam, że tu był i krzyczał, padło kilka razy imię Sam, ale co dalej? Zabronił mi się do niej zbliżać... O tym się nie da zapomnieć... 
-Możemy się spotkać?-zapytała delikatnie wystraszona. 
-Oczywiście, gdzie?
-Może w London caffe za pół godziny?-zaproponowała. To nasza ulubiona kawiarnia, zawsze tam chodziliśmy po wspólnych spacerach... Mam tyle wspomnień związanych z tym miejscem... 
-Okej, do zobaczenia.-Odpowiedziałem pełen nadziei, że uda się wszystko naprawić. Sam się rozłączyła.

Teraz muszę się ubrać i zbierać, bo to kawałem od mojego domu, a nie pojadę autem w takim stanie...
rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu swoich ciuchów, ale niestety było posprzątane i nic nie mogłem znaleźć... Ciekawa logika, prawda?
Odwróciłem się w stronę garderoby i kierując w jej stronę malutki pilot otwarłem drzwi do niej prowadzące.
Wszedłem do środka i rozejrzałem się w poszukiwaniu czarnych force'ów i spodni w tym samym kolorze, bo t-shirt już mam.

-Jest!-krzyknąłem uradowany ze znalezienia drugiego buta...-Trzeba będzie tu w końcu posprzątać...
Wyszedłem z garderoby i zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem na dół, bo zostało mi niewiele czasu, a przecież nie mogę spóźnić się na spotkanie z Sam...
Wsunąłem buty na nogi i wyszedłem z domu. W dziesięć minut powinienem być na miejscu.
Szybkim krokiem kierowałem się ku kawiarence, która była już dostępna dla moich oczu, byłem coraz bliżej i nawet zauważyłem Sam siedzącą przy naszym stole... To takie miłe...

-Hej!-lekko pochyliłem się, żeby móc Ją pocałować w policzek, ale mi nie pozwoliła. W sumie się nie dziwię, ale to cholernie boli...
-Załatwmy to szybko, zanim Liam się zorientuje co planuję...-odparła stanowczo, gdy tylko zająłem miejsce naprzeciwko Niej.
-Słucham.-uśmiechnąłem się i oparłem ręce o stolik.
-O co chodzi z Liam'em?-zapytała po czym zastanowiła się przez moment...-Rozmawiałeś z Nim ostatnio?
-Yyy... Tak jakby...
-Tak jakby? Co to znaczy?
-Był u mnie i...-nie wiedziałem, czy mogę Jej wszystko powiedzieć, ale z drugiej strony chciałem to zrobić...
-I co? Zayn! Nie mam czasu na takie gierki...-spojrzała mi w oczy i przeszyła mnie na wylot.
-Zabronił mi się do ciebie zbliżać, bo uważa, że jestem niebezpieczny i mnie nienawidzi za to co Ci zrobiłem...-spuściłem głowę i próbowałem powstrzymać emocje. Nastała cisza.

-Mówił, że sam mnie dorwie, jeśli spróbuję się do Ciebie tylko zbliżyć, a tym bardziej, jakbym zrobił jeszcze raz to samo...
-Nie mówmy o tym.-Sam urwała szybko moje nieudolne wyjaśnienia i napiła się kawy.-Czyli o to chodziło...-mówiła jakby do siebie, ale aż prosiła się o to, żebym, zapytał, o co chodzi.
-Z czym?
-Liam doszedł do wniosku, że się wyprowadzimy do...
-Nie możecie!-Krzyknąłem błagalnym tonem...-Nie możesz!
-Bo co?!-była dość zaskoczona moją reakcją.
-Bo... Nie możesz mnie zostawić...
-Ty już sam sobie to załatwiłeś.-odpowiedziała lekko smutnym głosem.
-Sam! Dobrze wiesz, że tego nie chciałem...
-Skąd mam wiedzieć? Zrobiłeś mi coś strasznego i teraz chcesz, żebym tak po prostu znowu Ci wybaczyła? Jak?-próbowała powstrzymać łzy, ale i tak zauważyłem jedną, która powoli zaczęła spływać po Jej policzku.
-Nie płacz, proszę Cię...-próbowałem pocieszyć Sam.
-Nie płaczę...-odparła ocierając łzę.-Nie wiem jak to wszystko się stało...
-Co się stało?-pytałem dość zaskoczony, bo nie do końca zrozumiałem Jej wypowiedź.
-Kochałam Cię, wszystko było idealnie, a teraz nie możemy nawet się spotykać, bo...
-Bo jestem dupkiem.... Ale dupkiem, który Cię kocha...-delikatnie położyłem dłoń na Jej dłoni i lekko pogłaskałem ją kciukiem.
-Kochasz?-zapytała patrząc na nasze splecione dłonie.
-I nigdy nie przestałem... Przepraszam...
-To i tak nic nie zmienia...

*Oczami Sam*

-Jak to?-Zayn był zaskoczony moją odpowiedzią...
-Boję się.-wstałam od stołu i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Sam!-Zayn tylko mnie wołał. Myślałam, że ruszy za mną, przecież tak Mu zależy...

Wyszłam z kawiarni i ruszyłam do samochodu. Trochę zwolniłam, łudząc się, że On jednak wyjdzie, ale jakoś nie było Go widać.
Odwróciłam się w stronę samochodu i zobaczyłam Zayn'a...

-Jak? Ty? Ale...-byłam dość zdezorientowana.
-Więc, jak już mówiłem... Kocham Cię Sam i nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Wtedy poniosły mnie nerwy...
-Zayn, ale...-przerwał mi wpijając się w moje usta...
-Zayn!-odkleiłam  się od Jego warg...-My nie możemy...


Hello!!!! Mamy następny rozdział!!!! Jeeej! :D
Mam nadzieję, że Wam się podoba i będzie pod nim dużo waszych komentarzy, bo na prawdę mnie to cieszy i motywuje do działania! Kocham Was! :*

czwartek, 11 września 2014

INCONGROUS 5

... Ja chyba się zakochałam... Coś fantastycznego. -,- Zakochałam się w nieznajomym kolesiu, który w ogóle do mnie nie pasuje. Typowy badboy, twardy, silny i cholernie przystojny... A ja... po prostu przestraszona, delikatna dziewczyna. Kiedyś tak nie było, ale po tym co stało się wczoraj...
Wątpię, że dałabym radę żyć w związku.

-To gdzie jedziemy?- z zamyślenia wyrwał mnie Zayn zatrzymując się przy swoim aucie.
-Yyy... Przepraszam. Ja jeszcze muszę zostać.-spojrzałam na Niego i puściłam Jego dłoń, która trzymała moją.
-Mogę zaczekać.
-Nie! Znaczy...-Zawahałam się.-Jak chcesz.
-Nie ma problemu.-Uśmiechnął się po czym lekko cmoknął mnie w policzek... Poczułam się w tym momencie strasznie dziwne...
Ruszyłam w stronę budynku nie odwracając się w stronę mulata stojącego przy czarnej BM'ce.
Muszę przeprosić moich przyjaciół, bo zniszczyłam naszą największą szansę...

-Tu jesteście!-wbiegłam na backstage i ruszyłam w stronę mojego zespołu, który sprzątał właśnie sprzęt.
-Co się stało?!?-Drake ewidentnie nie cieszył się, ze mnie widzi...
-Przepraszam...-usiadłam przy Nich i zaczęłam się tłumaczyć.-Wszystko zaczęło się wczorajszego wieczoru... Z tym nie da się normalnie żyć. To...
-Z czym się nie da żyć?-przerwał Michael.-Czy tylko ja zawsze muszę być niedoinformowany?
-Wczoraj...-łzy zaczęły spływać po moich policzkach.-Jak wracałam do domu jakiś facet mnie zgwałcił...
-Co?!?!-chłopaków zamurowało, a Suzan tylko podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
-A ten facet, który wybiegł za Tobą? Kto to jest?-Drake zapytał lekko dociekliwym tonem.
-To Zayn. On mi wczoraj pomógł. Wziął do siebie, dał ciuchy na przebranie...
-Podoba Ci się...-Michael lekko się uśmiechnął i podszedł do mnie.-Nic się nie stało. Jeszcze będzie dużo ważnych występów.
-Nie martw się.-Suzan w końcu się odezwała.-Chcesz, żebym została u Ciebie na noc?
-Jeśli możesz... Będę się czuła bezpieczniej.

-Idziemy?-zapytałam zbierając wszystko.
-No jasne... Jade i pamiętaj! Na nas zawsze możesz liczyć!-Michael cmoknął mnie w czoło.
Wyszliśmy w tym czasie  budynku i Zayn musiał to widzieć. Od razu nerwowo wsiadł do samochodu i odjechał.
Nie wiedziałam o co chodziło...
Wsiedliśmy wszyscy do samochodu i ruszyliśmy najpierw do mnie, a potem chłopcy do siebie.

*wieczór*

-Chcesz coś do picia?
-Herbatę!-zawołałam do Suz, która właśnie tworzyła cos w mojej kuchni.
Usiadłam na kanapie i nie zdejmując kurtki Zayn'a zaczęłam o Nim myśleć...
-Jade?
-Co?
-Zdejmij ją... Masz tu ciepło...-moja przyjaciółka delikatnie zażartowała stawiając dwa kubki na stoliku.
-Nie o to chodzi...-odparłam zaciągając się zapachem skórzanej kurtki.-On mi się chyba podoba...


Mamy w końcu next! Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z tej części i czekacie co będzie dalej, bo będzie ciekawie... Licz
ę na Wasze komentarze i opinie. Do zobaczenia za niedługo! :*

poniedziałek, 8 września 2014

Closer 16

"Whatever I do it will be good choice... "


...-Bo... Ymmm... Sam. Muszę Ci coś powiedzieć.-Liam stanowczo, ale dość niepewnie powiedział po czym wbił spojrzenie w okno.
-Co się stało?-zapytałam przejęta Jego "stanem".
-Wyprowadzamy się.-tym razem odparł bez zawahania, tak jakby nic się nie stało.
-Co?!? Zwariowałeś?!? Ja tu zostaję i koniec!
-Nie! Ty wyjeżdżasz ze mną i nie ma gadania!-od kiedy Liam podnosi głos?
-Nie krzycz na mnie! Jestem dorosła i będę sama decydować!-odparłam atak ze strony brata i odeszłam w stronę okna.
-Jesteś moja młodszą siostra i jedziesz ze mną.-lekko się uspokoił i powtórzył swoje słowa.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić.-spojrzałam w Jego stronę po czym od razu odwróciłam się z powrotem.
-Do jasnej cholery! Wyjeżdżamy w piątek i koniec Masz trzy dni.-wyszedł z salonu i wszedł na górę.
-Ciekawe po co mamy wyjeżdżać...-mruknęłam pod nosem. Nie myślałam, że Liam to usłyszy. Usłyszałam tylko Jego kroki i nastała krótka chwila ciszy.
-Bo znalazłem tam pracę... A Ciebie samej nie zostawię...-mój brat poinformował mnie po czy wrócił do siebie.

Nie jestem przekonana do tego, że ma pracę i nie jest ona w Londynie... To wszystko jest zbyt podejrzane.
Może powinnam zadzwonić do Caroline... Ona będzie wiedzieć, co powinnam zrobić w tej sytuacji...
Wyszłam na taras i zapaliłam papierosa, wybrałam w kontaktach Carol' i czekałam aż odbierze.
Niestety zero reakcji. Usiadłam na fotelu i spojrzałam w niebo.
Po chwili usłyszałam kroki. To pewnie Liam będzie chciał mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi... i mam nadzieję, że teraz powie prawdę, bo już mnie to porządnie wkurwia...

-Sam?-podszedł dość blisko i zatrzymał się na przeciw mnie.
-Słucham.-spojrzałam na Niego podnosząc głowę.-Co chciałeś?
-Musimy pogadać o tej przeprowadzce...
-Ja już powiedziałam swoje.-odparłam stanowczo i odwróciłam wzrok.
-Dobrze wiesz, że nie możesz tu zostać, przecież to niebezpieczne...
-Czyli nie chodzi o pracę...? Mogłam się od razu domyślić! Chcesz mnie ukryć przed Zayn'em!-zaczynałam krzyczeć mimo tego, że nie chciałam podnosić głosu na Liam'a...
-Sam... To nie tak...-jakoś próbował się wykręcić od szczerej odpowiedzi, ale szło Mu coraz gorzej...
-To jak?!? Chodzi o Zayn'a, czy nie??
-Nie!-wrócił do domu i trzasnął drzwiami...

No cudownie! Mój brat próbuje mnie-jak przypuszczam ukryć przed moim byłym i nic nie chce mi
powiedzieć... Coś musiało się stać, skoro tak się zachowuje. To do Niego nie podobne.
Dokańczając papierosa zaczęłam zastanawiać się nad tym co mam teraz zrobić. Niestety do głowy przychodził mi tylko jeden pomysł, którego realizacji cholernie się boję... Nie wiem dlaczego tylko to mnie teraz męczy, ale zaczynam się do tego przekonywać.

-Gdzie jest mój telefon?-szeptałam do siebie.-Jest...
podniosłam iphone'a i niepewnie go odblokowałam.
Co ja najlepszego robię?!? A zresztą, jeśli się nie uda to będę musiała potrząsnąć Liam'em... Nie wyjadę z Nim od tak

Spojrzałam jeszcze ostatni raz na zdjęcie kontaktowe i przez moment się zastanowiłam, co powiem, jak się zachowam i przede wszystkim, co będzie dalej?
Już miałam palec przy ekranie, gdy usłyszałam, że Liam idzie. Szybko schowałam telefon i wstałam z fotela.

-Gdzie idziesz?-zapytał zatrzymując się kilka kroków ode mnie.
-Przejść się.
-Pójdę z Tobą.
-Nie!-zatrzymałam Go i spojrzałam Mu w oczy.-Muszę wszystko przemyśleć, za niedługo wracam!-zawołałam wchodząc powoli do domu.

Wyszłam przed budynek i zatrzymałam się na chwilę.
Wyjęłam telefon z kieszeni i po raz kolejny go odblokowałam. Wyświetliło się zdjęcie kontaktu.
Dotknęłam ikonki i przyłożyłam iphone'a do ucha.

-Hallo?-odezwał się lekko zachrypnięty męski głos.
-Zayn?...



Witam wszystkich po tej długiej przerwie! :D
Mam nadzieje, że o mnie nie zapomnieliście i i dalej czytacie bloga. Liczę na to.
A tu pojawia się już kolejny rozdział "closer" i mam nadzieje, że pojawią się pod nim również Wasze komentarze. Kolejny rozdział powinien pojawić się szybko, ale niestety z powodu rozpoczęcia się szkoły nie mogę nic obiecać, za to "incongrous" będzie pojawiało się już często. :P
Życzę miłego czytania i czekam na opinie! :* Kocham Was!

poniedziałek, 1 września 2014

Closer 15

"But I can't live without him..."


... -Ale On... On chciał mnie zgwałcić...-wyszeptałam na moment przerywając płacz. 
-Co?!? Jak zgwałcić?! 
-Głupie pytanie...-użyłam sarkazmu lekko podnosząc się na łóżku. 
-Ale... Co dokładnie się stało?-usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę. 
-Zanim do Ciebie zadzwoniłam ktoś chodził po domu... Na początku myślałam, że to ty, więc się tym nie przejęłam, ale gdy nie mogłam Cię nigdzie zauważyć zaczęłam się bać... I wtedy On wszedł na górę...
-To odpowiedz mi na jedno pytanie... Po co do cholery wychodziłaś z garderoby?!? Przecież Ci zabroniłem...-Liam podniósł głos, chociaż wiem, że tego nie chciał...
-Nie krzycz... Myślałam, że już wyszedł...-spuściłam na moment głowę...-Ale nadal tu był i siedział na fotelu.
-I co potem się stało?
-Zaczęliśmy się kłócić i wtedy On powiedział, że to nie koniec, to dopiero początek i... On... On mnie uderzył i chciał mnie zgwałcić...-wybuchnęłam płaczem ponownie... Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że On na prawdę chciał to zrobić...

Przez moment panowała cisza, bo Liam tylko patrzył mi prosto w oczy, a ja próbowałam powstrzymać łzy... Tylko to nie było takie proste jak mogło się wydawać...

*kolejnego dnia*

Od rana siedzę w łóżku i nic nie mówię. Mój brat został dziś w domu, żebym nie czuła się samotna i nie bała się, ale to i tak nic nie daje... Siedzę sama w swojej sypialni, a Liam na dole pracuje. Co jakiś czas tylko przychodzi, siada na fotelu przy łóżku i o czymś do mnie mówi, ale w ogóle Go nie słucham. Ciągle nurtuje mnie jedno pytanie. "Dlaczego Zayn chciał to zrobić?" I nie potrafię znaleźć odpowiedzi.

-Sam?-Liam po raz czwarty wszedł do mojej sypialni.-Przyniosłem naleśniki. Zjemy razem?-lekko się uśmiechnął i czekał na moją odpowiedź. Nie uzyskał jej.
Westchnął ciężko i usiadł przy łóżku.
-Wiesz, że nie możesz tak siedzieć bez sensu... Greg na pewno by się ze mną zgodził...-wspomniał o moim ojcu i od razu jakoś tak wyczułam w sobie poczucie winy... Chociaż sama nie wiedziałam dlaczego.
-Ale ojciec nie wie, co przeszłam... -spojrzałam na mojego brata i wstałam z  łóżka.
-Po pierwsze, nie możesz całego życia przesiedzieć w domu przez tego dupka.-stanął przede mną i zaczął wyliczać.-A po drugie musisz zacząć coś robić i znaleźć sobie kogoś z kim będziesz na prawdę szczęśliwa.
-Tylko, że ja byłam szczęśliwa... Z Zayn'em... I nie chcę szukać nikogo innego. Ja Go kocham, rozumiesz?

*Oczami Zayn'a/w tym samym czasie*

Ciągle nie potrafię pozbyć się widoku wystraszonej Sam przybitej przeze mnie do fotela. Wczorajsza sytuacja wymknęła mi się spod kontroli... Delikatnie mówiąc. Aktualnie jest południe, a ja już opróżniłem dwie butelki wódki i skończyłem zapas papierosów... jestem całkowicie pijany i ledwo umiem podnieść się z fotela, żeby sięgnąć po trzecią szklana królową dzisiejszego dnia...

*dzwonek telefonu*
Czego ludzie znowu ode mnie chcą?!?! Kurwa mać! Nawet nie można napić się spokojnie.
-Hallo?-zapytałem zmęczonym głosem.
-Malik!?-męski głos zabrzmiał w słuchawce. Znam go, ale skąd?
-No... Przynajmniej rano to byłem ja.
-Bardzo śmieszne... Za piętnaście minut jestem u Ciebie i wyjaśnię Ci kilka spraw.-facet się rozłączył, a ja zostałem leżeć. Miałem szczerze w dupie gościa, który za chwilę tu wparuje... Teraz już wszystko jest nie ważne, tylko to jak odzyskać Sam...

Po chwili jednak zacząłem się przejmować. Miałem tylko cichą nadzieję, że nie będzie to żaden z moich starych znajomych, bo tego bym nie wytrzymał... Zdążyłem skończyć obmyślać to wszystko, a po domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Ja na pewno nie wstanę...
I jeb! Drzwi wyleciały z futryny. Nice.
Do salonu wbiegł Payne wkurwiony jak nigdy, na dzień dobry dał mi w mordę, a potem oparł się o fotel blokując mi wyjście i zaczął kazanie.

-Teraz słuchaj mnie uważnie!-darł się.-Sam widziałeś wczoraj ostatni raz, a jeśli spróbujesz się do Niej zbliżyć choć na krok to roztrzaskam Ci tą mordkę o ścianę, tak, że już nie będzie co zbierać, a po drugie, jeżeli tylko byś chciał się mścić na mnie za to co teraz robię, to uwierz mi, że zrobię wszystko, żebyś zniknął z tego świata raz na zawsze! Jasne?!?
-Liam...-wydukałem niepewnie łapiąc się Jego ramienia.-A co z Nami? Z naszą przyjaźnią?
-Zwariowałeś?! Człowieku, nie pij już, bo Ci szkodzi! Nie ma żadnej przyjaźni! Za to co zrobiłeś możesz jedynie o nas zapomnieć, bo nic więcej Ci już nie zostało...-odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.-Aaa! I mam nadzieję, że zapamiętałeś i przyswoiłeś sobie wszystko co Ci mówiłem, bo jak nie, to gorzko tego pożałujesz...-wyszedł.

Od razu po tym wytrzeźwiałem... Teraz już zostałem sam... Bez dziewczyny, z którą chciałem spędzić resztę życia i bez najlepszego kumpla... Ale ja nie mogę tak tego zostawić...

*Twoimi oczami*

Liam gdzieś wyszedł i dość długo Go nie ma. Miał wrócić po chwili, a już od dwóch godzin nie daje znaku życia. Napisałam do Niego już 10 sms'ów i dzwoniłam kilka razy, ale zero reakcji... Co się dzieje?!?

-No wreszcie!-krzyknęłam, gdy mój brat wszedł do domu.
-Przepraszam, nie mogłem rozmawiać.-przytulił mnie i usiadł obok.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany?
-Bo... Ymmm... Sam. Muszę Ci coś powiedzieć...












Dobry wieczór! Dzisiaj taka kumulacja, czyli część imagina i rozdział Closer. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu tak samo jak ja i umilicie mi powrót do szkoły waszymi komentarzami. Liczę na dużo opinii. Kocham Was! :* 

INCONGROUS 4


... To Zayn?!?
Co On tu robi? Nie może mnie zobaczyć! Wbiłam w Niego wzrok i zatrzymałam się przed samym wyjściem na scenę. od razu przypomniałam sobie wszystko... To co się stało po drodze i to, że mi pomógł... ale to nie było takie proste do wyjaśnienia... Po prostu coś strasznego... Nie mogę teraz tam wyjść. Tylko, że to już chyba za późno. Właśnie Nas zapowiadają. Fuck!

-Drake.-poprosiłam mojego przyjaciela.
-Jade, co jest? Wychodzimy!-pociągnął mnie za rękę.
-Nie mogę...-spuściłam głowę próbując powstrzymać łzy.
-Jak to "nie mogę"? Jesteśmy tu dzięki Tobie i dzięki Tobie to wygramy. Jasne?
-Ale ja... Ja nie dam rady!-od razu cała ekipa wlepiła we mnie swoje spojrzenia. Każdy kto mnie zna wie, że ja się nie poddaję... Tylko teraz to całkiem inna sytuacja.
Nie wyjdę tam, bo gdy spojrzę na Zayn'a od razu przypomnę sobie wczorajszy wieczór i będę się bała, że coś się znowu stanie. Po takim przeżyciu trudno jest wrócić do normalności...Niestety.

-Jade!-Suzan wyrwała mnie z zamyślenia.
-Nie mogę...-wtuliłam się w Jej ciało i wyszeptałam swoją historię... Zamurowało ją... i w sumie się nie dziwię. dziewczyna stała jak wryta, ale po chwili wszystko "wróciło do normy"... Potrzebowałam tego. Musiałam się wygadać, teraz jest mi troszkę lepiej. Teraz już muszę się uspokoić i wyjść z Przyjaciółmi na środek. Ktoś musi wygrać.

-Witamy wszystkich! Przepraszamy za spóźnienie, drobne problemy techniczne... -Drake mówił do ludzi na sali, a my po kolei zajmowaliśmy swoje miejsca.
Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać. Wszystko szło bardzo dobrze, aż do momentu, gdy spojrzałam na widownie. Zatkało mnie... Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. To było okropne. Uciekłam. Zbiegłam ze sceny i wybiegłam głównymi drzwiami mijając tłum słuchaczy. Znalazłam się przed budynkiem. Za sobą słyszałam tylko, że jakiś facet mnie woła, ale nie był to żaden z moich przyjaciół, którzy teraz pewnie chcą mnie zabić za zniszczenie naszej życiowej szansy...

-Jade!-Zayn wołał biegnąc w moją stronę.-Co się stało?-zapytał zatrzymując się przede mną. Przytulił mnie do siebie i nie chciał puścić. Próbowałam wyrwać się z Jego objęć, ale byłam za słaba, a w gruncie rzeczy wcale tego nie chciałam. Biło od Niego takie... Ciepło. W końcu uległam i wtuliłam się w Jego tors. Czułam się bezpiecznie, ale nie pewnie. Trzęsłam się z zimna... Londyńska pogoda to nie marzenie... Zayn nałożył mi na plecy swoją skórzaną kurtkę i ponownie mnie objął.
-Ci sie dzieje? Martwiłem się o Ciebie, bałem się, że coś Ci sie stało...-mówił opiekuńczym głosem patrząc mi w oczy. Zaczęło padać, gdy kończył zdanie.
-Boję się...-odparłam krótko. Jakby nie było to nieznajomy facet, nie wiem, czy mogę Mu zaufać... -Możesz odwieźć mnie do domu?-zapytałam po czym, zastanowiłam się nad swoją wypowiedzią... Zawieźć do domu?!?! Zwariowałam?!? Przecież nie mogę powiedzieć Mu gdzie mieszkam... Przynajmniej na razie.
-Jasne, że mogę.-lekko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę.
Wtedy coś się we mnie ruszyło. Jego dotyk i ten uśmiech... To było coś dziwnego, ale bardzo przyjemnego... Ta szczerość w jego oczach, miałam wrażenie, że znam go od zawsze... Ja chyba się w Nim zakochałam...


Hej myszki! Wreszcie jestem! Na miłe rozpoczęcie szkoły mamy next Incongrous. Mam nadzieję, że się spodoba i będzie pod nim wiele komentarzy. Liczę na Was. :*

czwartek, 28 sierpnia 2014

INCONGROUS 3


... Może to odpowiedni moment, żeby stąd uciec?
Nie zastanawiałam się dłużej niż minutę i ruszyłam w stronę hall'u. Zayn'a nigdzie nie było, więc wszystko się udało. Opuściłam Jego dom i zatrzymałam się ma chwilę... Jak ja mam się dostać do domu? boję się jak cholera...
Jade! Ogar! Ruszyłam przerażona chodnikiem w stronę głównej ulicy. Gdy znalazłam się na dobrze znanej mi alejce mogłam już prawie bez przeszkód dostać się na swoje osiedle.

*Rano*

Wygramoliłam się z łóżka po nieprzespanej nocy i skierowałam się do łazienki.
Trzeba doprowadzić się do normalności... Przecież dziś bitwa kapel. Wzięłam prysznic i ubrałam w coś w czym nie bałam się wyjść... Ciągle jestem przerażona wczorajszą sytuacją i gdyby nie to, że nie mogę zawieść moich przyjaciół- nie wychodziłabym z domu... Lekki makijaż i powrót do sypialni.
Usiadłam na łóżku i przez chwilę, w ciszy próbowałam pozbyć się wspomnień związanych z tym okropnym zdarzeniem, które miało miejsce wczorajszego wieczoru... To było straszne! Najgorsze jednak było to, że nie potrafiłam zapomnieć o tym wszystkim i ciągle myślałam o Zayn'ie... Muszę dziś normalnie funkcjonować... A tym bardziej na występie, to nasza ogromna szansa... nie mogę tego spieprzyć...
Z zamyślenia wyrwał mnie jednak mój iphone.

*rozmowa telefoniczna*

-Hallo?
-Jade? Jesteś gotowa?-To Drake.
-Yyy... No tak...-odparłam wstając niepewnie z łóżka.
-To dobrze! Będę po Ciebie za 10 minut.-rozłączył się.

Położyłam telefon na szafkę nocną i założyłam buty.
Teraz już tylko torba i mogę iść na dół. Mieszkam w apartamencie po moich rodzicach, którzy zmarli trzy lata temu po moich osiemnastych urodzinach... Odziedziczyłam po Nich wszystko, więc na razie radzę sobie świetnie. Taki krótki opis mojego życia...

Przy wyjściu spojrzałam tylko na dres Zayn'a, który zostawiłam na kanapie w salonie i przypomniałam Go sobie.

Przekręciłam klucz w drzwiach i wyszłam z mieszkania. Kierunek winda i zjazd z 12 piętra, żeby zdążyć zanim przyjedzie Drake.


*5 minut później*

-Hej.-lekko uśmiechnęłam się wchodząc do czarnego BMW mojego przyjaciela.
-Hello! Ślicznie wyglądasz.-zmierzył mnie wzrokiem i odwzajemnił uśmiech.
-Dzięki.-próbowałam udawać w pełni zaskoczoną Jego opinią, a przy tym w ogóle nie wystraszoną.

Kilkanaście minut później byliśmy już w drodze do kluba... i w końcu na miejscu! :)

*po południu/przed występem*

Zaraz wychodzimy na scenę. Ostatnie przypomnienie tekstu i idziemy.
Teraz czas chyba największej próby w moim życiu... Nie mogę się bać... Wszystko będzie dobrze...
Ale stop! Jeszcze ktoś wchodzi na widownię...

To Zayn?!?...




Hejo! Mamy next Incongrous! Cieszycie się? Mam nadzieję, że tak i będzie pod tą częścią dużo komentarzy. Teraz zaczyna się coś tak na prawdę dziać i myślę, że będzie to coś ciekawego. Liczę na Wasze opinie i biorę się za kolejne części. :*

środa, 27 sierpnia 2014

Nominacja do Libster Blogger Awards

Nominowana zostałam przez PayneLover z bloga Love is blind http://love-is-blind-liam-payne.blogspot.com.
Bardzo dziękuję za tą nominację, wiele dla mnie znaczy. :*

Pytania, które zostały mi zadane:

1. Ulubiony kolor?
2. Masz jakieś hobby?
3. Czy Twój styl (ubiór, itp.) określa muzykę jakiej słuchasz?
4. Masz marzenia? Co robisz by je spełnić?
5. Uprawiasz jakiś sport?
6. Ulubiony film?
7. Najlepsze wspomnienie?
8. Skąd jesteś?
9. Do jakiej szkoły uczęszczasz?
10. Masz zwierzątko?


Moje odpowiedzi:

1. Czarny i niebieski.
2. Mam. Dużo rysuję i piszę, a do tego lubię śpiewać, ale nie potrafię... (XD)
3. Nie. Glany raczej nie są symbolem rozpoznawczym dla Directioner... :D
4. Mam. Staram się o nie walczyć i nigdy się nie poddaję.
5. Uprawiałam kiedyś sport, już na taką większą skalę... Ale teraz z powodu poważnych problemów z kolanami, nie mogę tego dalej robić... :(
6. Poza TIU są to wszystkie komedie z Jim'em Carrey'em, "Pijany mistrz", "Karate kid" i "Madagaskar".
7. Takim momentem jest chwila, kiedy poznałam swoje przyjaciółki, a zwłaszcza te, które potrafią dalej ze mną wytrzymać i mimo sporadycznych kłótni potrafią mi wybaczyć... Kocham Was dziewczyny! :*
8. Z Rudy Śląskiej.
9. Do ZSO im. Adama Mickiewicza nr 1 w Rudzie Śląskiej.
10. Nie. :(


Jeszcze raz dziękuję za nominację i nominuję  http://zakazana-milosc.blogspot.com
Jest to tylko jedna nominacja, ponieważ nie mogę nominować bloggera, który mnie nominował... a szkoda...

Moje pytania do Ciebie:

1. Jak długo piszesz?
2. Co zainspirowało Cię do tego typu tekstu i jego tematu.
3. Z kim prowadzisz bloga?
4. Twoja ulubiona piosenka.
5. Rozmiar buta.
6. Od kiedy jesteś directioner?
7. Do jakich jeszcze fandomów należysz?


To tyle ode mnie. :) Zachęcam do czytania tych blogów i zapraszam na kolejne blogi na moim, które juz niedługo! :P

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

INCONGROUS 2

... -Pomogę Ci...-wyszeptał nad moją głową. Poczułam się trochę bezpieczniej.. Chyba Mu zaufam. W końcu bardzo mi pomógł...
-Dobrze...-odparłam bardzo cichym i niepewnym głosem uwalniając się z Jego objęć.

*W samochodzie*

Jechaliśmy prawie cały czas bez słowa. Zayn próbował coś do mnie mówić, pytać, ale gdy zignorowałam Go po raz trzeci, odpuścił.
po kilkunastu minutach byliśmy przed Jego domem.
Ogromny, delikatnie oświetlony, otoczony ogromnym ogrodem z basenem... Po porostu dom marzeń. Było dość ciemno, ale mimo to mogłam wszystko dokładnie zaobserwować.
Zayn powoli ruszył w stronę budynku, dając mi do zrozumienia, że mam zrobić to samo. Strach powoli zaczął ustępować, ale jednak ból i poczucie niepewności po tym co się stało zostawały takie same. Na razie wolałam nie ufać czarnowłosemu za bardzo... Dla własnego dobra i bezpieczeństwa.

Weszliśmy do środka i zatrzymaliśmy się na moment w hall'u.

-U góry są sypialnie. Dwie.-podkreślił wskazując dłonią na schody.-Z lewej jest salon i kuchnia, a z prawej łazienka. W sypialniach są osobne łazienki. Więc rozgość się, a ja przyniosę Ci coś na przebranie. Nie martw się, zaraz wracam.-uśmiechnął się i wbiegł na górę.
W tym czasie rozejrzałam się dla pewności kilka razy wokół siebie i weszłam do salonu. Usiadłam w fotelu wiszącym obok kanapy i próbowałam się uspokoić i opanować łzy, które ciągle spływały po moich policzkach.

-ładnie tu masz...-powiedziałam cicho słysząc kroki Zayn'a.
-Dzięki. -uśmiechnął się stając przede mną z ciuchami w ręce.-Masz tutaj t-shirt i dres. Możesz się w to przebrać, a ja zrobię herbatę.-podał i czarną koszulkę i spodnie.
Przejęłam ubrania i poszłam powoli do łazienki, ciągle rozglądając się wokół siebie.

Na dzień dobry mnie zamurowało. Pn na pewno nie mieszka sam... Ktoś taki jak on musi mieć dziewczynę...Jestem w nie odpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze... A z drugiej strony, jak taki młody facet mieszka w tak wypasionym domu? Przecież On jest góra dwa lata starszy ode mnie.
Ale dobra. Może Go zapytam...

Położyłam dres na szafce i zdjęłam z siebie moje przemoczone ciuchy... Ciągle odwracałam się w stronę drzwi, bo po prostu bałam się, że On tu teraz wejdzie i zrobi to samo, co facet na ulicy... Bałam się cholernie...
Od razu łza popłynęła po moim policzku.

Co ja teraz zrobię? Jutro bitwa kapel, a ja boję się sama wyjść gdziekolwiek... Co, jeśli to stanie się jeszcze raz?
Zapłakana i przerażona tym czarnym scenariuszem przebrałam się i wyszłam z łazienki.
 Weszłam do salonu i niepewnie usiadłam w fotelu, który już znałam. Zgięłam nogi i oparłam głowę o kolana, rozejrzałam się lekko, bo nie widziałam nigdzie Zayn'a. Może to dobry moment na ucieczkę?...

Hej! :* Mamy drugą część! Mam nadzieję, że było warto tyle czekać.
Next postaram się dodać jutro, ale niestety nic nie mogę obiecać, bo mam zamiar wziąć się za kolejny rozdział "Closer". Na razie czekam na Wasze komentarze i opinie.
Liczę na duża ilość Waszych wypowiedzi. :* :)

Zwiastun INCONGROUS

Zapraszam na zwiastun do mojego drugiego blogowego tekstu.
Lekko spóźniony, ale myślę, że warty obejrzenia i śledzenia tekstu.
Incongrous to mój kolejny imagine, ale jest on trochę inny od pozostałych.
Mam nadzieję, że po pierwszej części jesteście zaciekawieni i będziecie czytać. :)

https://www.youtube.com/watch?v=NxCx2JiIB4g

środa, 13 sierpnia 2014

INCONGROUS 1

-To do zobaczenia!-pożegnałam się ze swoimi znajomymi.
-Widzimy się na jutrzejszej bitwie kapel!-dodał Drake.
Ruszyłam w stronę wyjścia z klubu. Właśnie skończyliśmy próbę generalną przed występem. Było per-fect! :) Można się więc domyśleć, że śpiewam w zespole utworzonym przez znajomych.

Wyszłam z budynku i ruszyłam dobrze znaną ulicą przed siebie. Czas do domu! Trzeba się wyspać przed jutrem. Szkoda tylko, że jest ciemno jak w dupie, a ja trochę boję się ciemności, szczerze mówiąc.
Ale okej! Jade spokojnie! Zaraz będziesz w domu i wszystko będzie dobrze... Fuck! Zdążyłam tylko skończyć wypowiadać te słowa w myślach, gdy poczułam dwie duże dłonie na swoich pośladkach. Co się dzieje?! Zaczęłam krzyczeć.

-Zamknij się i bądź grzeczna...-usłyszałam szorstki, męski głos przy twarzy. Wystraszyłam się, a już chwilę później czułam jedną dłoń w spodniach, a drugą na biuście. Zesztywniałam. Nagle poczułam w sobie coś... i nie była to ręka. Ból przeszył mnie na wylot, gdy wreszcie zorientowałam się, co się dzieje. Ten facet mnie zgwałcił! Zaczęłam znowu krzyczeć prosząc o pomoc, ale byłam prawie pewna, że nikt mnie nie usłyszy.

-Zamknij się szmato!-facet pchnął we mnie biodrami jeszcze mocniej niż wcześniej.
-Zostaw Ją!!!-usłyszałam czyjś krzyk. To jakiś mężczyzna.
W tym momencie poczułam pewien rodzaj ulgi i mogłam tylko zauważyć, że gwałciciel uciekł.
Mój wybawca podbiegł do mnie i próbował jakoś pomóc.

-Już dobrze...-mówił delikatnym głosem. Nie chciał nie wystraszyć.
Miałam w tej chwili ochotę Go przytulić i poczuć się bezpiecznie, ale nie było to możliwe. Nie znam Go...-Jak masz na imię?
-Yyy...-próbowałam powstrzymać płacz, zastanawiając się przy tym, czy odpowiedzieć na zadane przed chwilą pytanie.-Jade.-wymamrotałam podnosząc się na kolana.
-Ładnie.-lekko się uśmiechnął i pomógł mi stanąć na nogach. Teraz, gdy światło latarni lepiej oświetliło Jego twarz, mogłam Mu się przyjrzeć. Ciemne włosy, kilkudniowy zarost i idealne rysy twarzy... Jednym słowem-ideał!
-A Ty?-zapytałam nieśmiało przerywając ciszę panującą między nami, a przy okazji urywając swoje chwile przemyśleń na Jego temat...
-No tak! Przepraszam.-wysunął rękę w moją stronę.-Jestem Zayn.
Nie odwzajemniłam gestu... po prostu się bałam... Skąd mogłam wiedzieć, że nie zrobi tego samego co facet przed chwilą? Spojrzałam tylko w Jego oczy lekko podnosząc głowę z powodu Jego wzrostu. Widać było w nich coś niepokojącego...
Staliśmy tak moment, aż w końcu chciałam powoli iść do domu... Nie mogłam tak stać... Tylko był mały problem. Zayn zablokował mi jakiekolwiek drogi  ucieczki... Po prostu nie chce puścić mnie samej.

-Nigdzie nie pójdziesz w tym stanie! Do rana zostaniesz u mnie, a potem się zobaczy...-powiedział wyciągając kluczyki z kieszeni.
Jak to "u mnie"??? Przecież my się nie znamy! Fakt faktem, że bardzo mi pomógł, ale nie mogę tak po prostu u Niego zostać na noc.
-Nie! Dziękuję za pomoc, ale nie ma mowy!-krzyczałam przez łzy i odwróciłam się od Niego.
On tylko mnie objął, mocno przytulił tworząc taką bezpieczną przestrzeń wokół mnie.
-Pomogę Ci...


Dobry wieczór! Mamy pierwszą część! I co sądzicie? Czekam na szczere opinie i dużo komentarzy. Tak jak już pisałam, next pojawi się za tydzień, a do tego czasu zachęcam do komentowania tego jak i drugiego (głównego) tekstu na moim blogu. Liczę na Was! :*
Zwiastun będzie już jutro dostępny na yt, a na bloga dodam go w miarę możliwości jak najszybciej. :*