"But I can't live without him..."
... -Ale On... On chciał mnie zgwałcić...-wyszeptałam na moment przerywając płacz.
-Co?!? Jak zgwałcić?!
-Głupie pytanie...-użyłam sarkazmu lekko podnosząc się na łóżku.
-Ale... Co dokładnie się stało?-usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.
-Zanim do Ciebie zadzwoniłam ktoś chodził po domu... Na początku myślałam, że to ty, więc się tym nie przejęłam, ale gdy nie mogłam Cię nigdzie zauważyć zaczęłam się bać... I wtedy On wszedł na górę...
-To odpowiedz mi na jedno pytanie... Po co do cholery wychodziłaś z garderoby?!? Przecież Ci zabroniłem...-Liam podniósł głos, chociaż wiem, że tego nie chciał...
-Nie krzycz... Myślałam, że już wyszedł...-spuściłam na moment głowę...-Ale nadal tu był i siedział na fotelu.
-I co potem się stało?
-Zaczęliśmy się kłócić i wtedy On powiedział, że to nie koniec, to dopiero początek i... On... On mnie uderzył i chciał mnie zgwałcić...-wybuchnęłam płaczem ponownie... Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że On na prawdę chciał to zrobić...
Przez moment panowała cisza, bo Liam tylko patrzył mi prosto w oczy, a ja próbowałam powstrzymać łzy... Tylko to nie było takie proste jak mogło się wydawać...
*kolejnego dnia*
Od rana siedzę w łóżku i nic nie mówię. Mój brat został dziś w domu, żebym nie czuła się samotna i nie bała się, ale to i tak nic nie daje... Siedzę sama w swojej sypialni, a Liam na dole pracuje. Co jakiś czas tylko przychodzi, siada na fotelu przy łóżku i o czymś do mnie mówi, ale w ogóle Go nie słucham. Ciągle nurtuje mnie jedno pytanie. "Dlaczego Zayn chciał to zrobić?" I nie potrafię znaleźć odpowiedzi.
-Sam?-Liam po raz czwarty wszedł do mojej sypialni.-Przyniosłem naleśniki. Zjemy razem?-lekko się uśmiechnął i czekał na moją odpowiedź. Nie uzyskał jej.
Westchnął ciężko i usiadł przy łóżku.
-Wiesz, że nie możesz tak siedzieć bez sensu... Greg na pewno by się ze mną zgodził...-wspomniał o moim ojcu i od razu jakoś tak wyczułam w sobie poczucie winy... Chociaż sama nie wiedziałam dlaczego.
-Ale ojciec nie wie, co przeszłam... -spojrzałam na mojego brata i wstałam z łóżka.
-Po pierwsze, nie możesz całego życia przesiedzieć w domu przez tego dupka.-stanął przede mną i zaczął wyliczać.-A po drugie musisz zacząć coś robić i znaleźć sobie kogoś z kim będziesz na prawdę szczęśliwa.
-Tylko, że ja byłam szczęśliwa... Z Zayn'em... I nie chcę szukać nikogo innego. Ja Go kocham, rozumiesz?
*Oczami Zayn'a/w tym samym czasie*
Ciągle nie potrafię pozbyć się widoku wystraszonej Sam przybitej przeze mnie do fotela. Wczorajsza sytuacja wymknęła mi się spod kontroli... Delikatnie mówiąc. Aktualnie jest południe, a ja już opróżniłem dwie butelki wódki i skończyłem zapas papierosów... jestem całkowicie pijany i ledwo umiem podnieść się z fotela, żeby sięgnąć po trzecią szklana królową dzisiejszego dnia...
*dzwonek telefonu*
Czego ludzie znowu ode mnie chcą?!?! Kurwa mać! Nawet nie można napić się spokojnie.
-Hallo?-zapytałem zmęczonym głosem.
-Malik!?-męski głos zabrzmiał w słuchawce. Znam go, ale skąd?
-No... Przynajmniej rano to byłem ja.
-Bardzo śmieszne... Za piętnaście minut jestem u Ciebie i wyjaśnię Ci kilka spraw.-facet się rozłączył, a ja zostałem leżeć. Miałem szczerze w dupie gościa, który za chwilę tu wparuje... Teraz już wszystko jest nie ważne, tylko to jak odzyskać Sam...
Po chwili jednak zacząłem się przejmować. Miałem tylko cichą nadzieję, że nie będzie to żaden z moich starych znajomych, bo tego bym nie wytrzymał... Zdążyłem skończyć obmyślać to wszystko, a po domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Ja na pewno nie wstanę...
I jeb! Drzwi wyleciały z futryny. Nice.
Do salonu wbiegł Payne wkurwiony jak nigdy, na dzień dobry dał mi w mordę, a potem oparł się o fotel blokując mi wyjście i zaczął kazanie.
-Teraz słuchaj mnie uważnie!-darł się.-Sam widziałeś wczoraj ostatni raz, a jeśli spróbujesz się do Niej zbliżyć choć na krok to roztrzaskam Ci tą mordkę o ścianę, tak, że już nie będzie co zbierać, a po drugie, jeżeli tylko byś chciał się mścić na mnie za to co teraz robię, to uwierz mi, że zrobię wszystko, żebyś zniknął z tego świata raz na zawsze! Jasne?!?
-Liam...-wydukałem niepewnie łapiąc się Jego ramienia.-A co z Nami? Z naszą przyjaźnią?
-Zwariowałeś?! Człowieku, nie pij już, bo Ci szkodzi! Nie ma żadnej przyjaźni! Za to co zrobiłeś możesz jedynie o nas zapomnieć, bo nic więcej Ci już nie zostało...-odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.-Aaa! I mam nadzieję, że zapamiętałeś i przyswoiłeś sobie wszystko co Ci mówiłem, bo jak nie, to gorzko tego pożałujesz...-wyszedł.
Od razu po tym wytrzeźwiałem... Teraz już zostałem sam... Bez dziewczyny, z którą chciałem spędzić resztę życia i bez najlepszego kumpla... Ale ja nie mogę tak tego zostawić...
*Twoimi oczami*
Liam gdzieś wyszedł i dość długo Go nie ma. Miał wrócić po chwili, a już od dwóch godzin nie daje znaku życia. Napisałam do Niego już 10 sms'ów i dzwoniłam kilka razy, ale zero reakcji... Co się dzieje?!?
-No wreszcie!-krzyknęłam, gdy mój brat wszedł do domu.
-Przepraszam, nie mogłem rozmawiać.-przytulił mnie i usiadł obok.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany?
-Bo... Ymmm... Sam. Muszę Ci coś powiedzieć...
Dobry wieczór! Dzisiaj taka kumulacja, czyli część imagina i rozdział Closer. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu tak samo jak ja i umilicie mi powrót do szkoły waszymi komentarzami. Liczę na dużo opinii. Kocham Was! :*
-Nie krzycz... Myślałam, że już wyszedł...-spuściłam na moment głowę...-Ale nadal tu był i siedział na fotelu.
-I co potem się stało?
-Zaczęliśmy się kłócić i wtedy On powiedział, że to nie koniec, to dopiero początek i... On... On mnie uderzył i chciał mnie zgwałcić...-wybuchnęłam płaczem ponownie... Nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że On na prawdę chciał to zrobić...
Przez moment panowała cisza, bo Liam tylko patrzył mi prosto w oczy, a ja próbowałam powstrzymać łzy... Tylko to nie było takie proste jak mogło się wydawać...
*kolejnego dnia*
Od rana siedzę w łóżku i nic nie mówię. Mój brat został dziś w domu, żebym nie czuła się samotna i nie bała się, ale to i tak nic nie daje... Siedzę sama w swojej sypialni, a Liam na dole pracuje. Co jakiś czas tylko przychodzi, siada na fotelu przy łóżku i o czymś do mnie mówi, ale w ogóle Go nie słucham. Ciągle nurtuje mnie jedno pytanie. "Dlaczego Zayn chciał to zrobić?" I nie potrafię znaleźć odpowiedzi.
-Sam?-Liam po raz czwarty wszedł do mojej sypialni.-Przyniosłem naleśniki. Zjemy razem?-lekko się uśmiechnął i czekał na moją odpowiedź. Nie uzyskał jej.
Westchnął ciężko i usiadł przy łóżku.
-Wiesz, że nie możesz tak siedzieć bez sensu... Greg na pewno by się ze mną zgodził...-wspomniał o moim ojcu i od razu jakoś tak wyczułam w sobie poczucie winy... Chociaż sama nie wiedziałam dlaczego.
-Ale ojciec nie wie, co przeszłam... -spojrzałam na mojego brata i wstałam z łóżka.
-Po pierwsze, nie możesz całego życia przesiedzieć w domu przez tego dupka.-stanął przede mną i zaczął wyliczać.-A po drugie musisz zacząć coś robić i znaleźć sobie kogoś z kim będziesz na prawdę szczęśliwa.
-Tylko, że ja byłam szczęśliwa... Z Zayn'em... I nie chcę szukać nikogo innego. Ja Go kocham, rozumiesz?
*Oczami Zayn'a/w tym samym czasie*
Ciągle nie potrafię pozbyć się widoku wystraszonej Sam przybitej przeze mnie do fotela. Wczorajsza sytuacja wymknęła mi się spod kontroli... Delikatnie mówiąc. Aktualnie jest południe, a ja już opróżniłem dwie butelki wódki i skończyłem zapas papierosów... jestem całkowicie pijany i ledwo umiem podnieść się z fotela, żeby sięgnąć po trzecią szklana królową dzisiejszego dnia...
*dzwonek telefonu*
Czego ludzie znowu ode mnie chcą?!?! Kurwa mać! Nawet nie można napić się spokojnie.
-Hallo?-zapytałem zmęczonym głosem.
-Malik!?-męski głos zabrzmiał w słuchawce. Znam go, ale skąd?
-No... Przynajmniej rano to byłem ja.
-Bardzo śmieszne... Za piętnaście minut jestem u Ciebie i wyjaśnię Ci kilka spraw.-facet się rozłączył, a ja zostałem leżeć. Miałem szczerze w dupie gościa, który za chwilę tu wparuje... Teraz już wszystko jest nie ważne, tylko to jak odzyskać Sam...
Po chwili jednak zacząłem się przejmować. Miałem tylko cichą nadzieję, że nie będzie to żaden z moich starych znajomych, bo tego bym nie wytrzymał... Zdążyłem skończyć obmyślać to wszystko, a po domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Ja na pewno nie wstanę...
I jeb! Drzwi wyleciały z futryny. Nice.
Do salonu wbiegł Payne wkurwiony jak nigdy, na dzień dobry dał mi w mordę, a potem oparł się o fotel blokując mi wyjście i zaczął kazanie.
-Teraz słuchaj mnie uważnie!-darł się.-Sam widziałeś wczoraj ostatni raz, a jeśli spróbujesz się do Niej zbliżyć choć na krok to roztrzaskam Ci tą mordkę o ścianę, tak, że już nie będzie co zbierać, a po drugie, jeżeli tylko byś chciał się mścić na mnie za to co teraz robię, to uwierz mi, że zrobię wszystko, żebyś zniknął z tego świata raz na zawsze! Jasne?!?
-Liam...-wydukałem niepewnie łapiąc się Jego ramienia.-A co z Nami? Z naszą przyjaźnią?
-Zwariowałeś?! Człowieku, nie pij już, bo Ci szkodzi! Nie ma żadnej przyjaźni! Za to co zrobiłeś możesz jedynie o nas zapomnieć, bo nic więcej Ci już nie zostało...-odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.-Aaa! I mam nadzieję, że zapamiętałeś i przyswoiłeś sobie wszystko co Ci mówiłem, bo jak nie, to gorzko tego pożałujesz...-wyszedł.
Od razu po tym wytrzeźwiałem... Teraz już zostałem sam... Bez dziewczyny, z którą chciałem spędzić resztę życia i bez najlepszego kumpla... Ale ja nie mogę tak tego zostawić...
*Twoimi oczami*
Liam gdzieś wyszedł i dość długo Go nie ma. Miał wrócić po chwili, a już od dwóch godzin nie daje znaku życia. Napisałam do Niego już 10 sms'ów i dzwoniłam kilka razy, ale zero reakcji... Co się dzieje?!?
-No wreszcie!-krzyknęłam, gdy mój brat wszedł do domu.
-Przepraszam, nie mogłem rozmawiać.-przytulił mnie i usiadł obok.
-Czemu jesteś taki zdenerwowany?
-Bo... Ymmm... Sam. Muszę Ci coś powiedzieć...
Dobry wieczór! Dzisiaj taka kumulacja, czyli część imagina i rozdział Closer. Mam nadzieję, że cieszycie się z tego powodu tak samo jak ja i umilicie mi powrót do szkoły waszymi komentarzami. Liczę na dużo opinii. Kocham Was! :*
Zajebisty rozdział <3
OdpowiedzUsuńJest zajebisty! (nie mam więcej słów haha) Next! :*
OdpowiedzUsuńkiedy następny
OdpowiedzUsuń