Is it over?
-Daj mi wyjaśnić!-Krzyczał, a ja jak najszybciej chciałam opuścić Jego dom. Jaka ja byłam głupia...
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Kątem oka widziała tylko Zayn'a wybiegającego w samych bokserkach z domu...
Czas zakończyć to raz na zawsze... Od początku miał być tylko seks, więc był... Nie tylko, ale zmienię to. Teraz to ja będę tą twardą...
*2 tygodnie później*
Codziennie Zayn mnie nachodzi. Mam już dość. Kocham Go, nadal, ale nie wrócę do Niego! Nie po tym, co zrobił...
-Wpuść mnie!-Ooo! Znowu. Malik próbuje dobić się do mojej sypialni, z której nie wychodzę prawie w ogóle... Ciągle siedzę w Jego koszulkach i płaczę, ale gdy Liam wchodzi udaję, że rysuję... Jestem żałosna... -,-
-Nie! Daj Jej wreszcie spokój! Stary, Ona już nie chce cierpieć!-Liam po raz kolejny wyrzucił Go za drzwi...
Zobaczyłam po chwili, że Zayn dalej stoi pod moim domem... Tak mój, bo Caroline wyprowadziła się do USA tydzień temu... Na co On do cholery czeka?!? Może powinnam sama z Nim porozmawiać... Ale czy to nie jest za wcześnie?
-Czego chcesz?-zapytałam wychylając się lekko z okna na piętrze...
-Sam!-Ucieszył się na mój widok... Ja widząc Go też, ale nie dam tego po sobie poznać... Teraz to ja będę tą złą...-Chcę porozmawiać...
wyjaśnić.
-To mów.-odparłam obojętnym tonem podpierając głowę na ramionach.
-A nie możemy normalnie?-zapytał rozczarowany.
-A co? Może mam tam zejść i wpakować Ci się do łóżka?-zapytałam z ironią w głosie... Teraz nie będzie tak łatwo. Jeśli Mu na mnie zależy, musi się postarać... i to bardzo.
-Sam!-krzyknął na mnie. Stop! Krzyknął. I On chce "rozmawiać"??? Chyba Go pojebało!
-Daj mi spokój!-zamknęłam okno i rzuciłam się na łóżko... Fuck! Nie mogę zacząć płakać, bo Liam idzie... Szybko wyjęłam mój szkicownik i zaczęłam coś bazgrolić... "COŚ" to jedno i to samo. Zayn...
-Powinnaś coś zjeść.-mój brat zajął miejsce na łóżku obok mnie i czekał na moją reakcję.
-Nie jestem głodna.-warknęłam i ciągle mazałam ołówkiem po kartce w celu dokończenia idealnej twarzy mojego, byłego-łza spłynęła po moim policzku-faceta...
-Co tam tworzysz?-zapytał w ogóle nie zwracając uwagi na łzę i na fakt, że od dwóch dni nic nie zjadłam...
-nic...-schowałam szkicownik do szuflady... Nie przewidziałam, że mój upierdliwy brat ją otworzy...
Fuck!
-Ty nadal Go kochasz...-przeglądał zeszyty i szkicowniki, które były przepełnione rysunkami i zdjęciami Zayn'a...-A ja Go nie wpuściłem...
-I dobrze.-Nagle się obudziłam i odpowiedziałam, po czym wstałam i lekko się zachwiałam...
-Sam?!?-Słyszałam tylko krzyk Liam'a i tyle. Urwał mi się film.
*pół godziny później*
Podobno tylko zemdlałam, więc Liam nie dzwonił po pogotowie. Dobrze. Wie, ze nienawidzę lekarzy...
Obudziłam się na moim łóżku z trochę obolałą głową... Ale poza tym wszystko OK... Tak mi się wydaje.
-Wszystko dobrze?-Do sypialni wszedł mój brat z kubkiem gorącej herbaty.-Trzymaj.-delikatnie podał mi napój i zajął miejsce obok mnie.
-Dzięki. Kochany jesteś.-Lekko się uśmiechnęłam i zatopiłam usta w słodkiej herbacie.
-Mówiłem, żebyś coś zjadła... Ale nasza uparta Samantha zawsze wie lepiej...-Jak ja nie cierpię mojego pełnego imienia, ale wiem, że Liam używa go tylko wtedy, gdy Go bardzo wkurzę... Tak jak teraz... Upps!
-Przepraszam...-spuściłam głowę i próbowałam powstrzymać łzę kręcącą się w moim oku...
-Nie masz za co... Ale teraz się tak łatwo ode mnie nie uwolnisz... Będę z Tobą mieszkał dopóki wszystko nie wróci do normy. Jasne?
-Mhm...
-I! Będę Ci gotował...-Splótł ręce na klacie i patrzał na mnie wzrokiem mordercy..
-Nie strasz...-Zażartowałam i postawiłam kubek na szafce obok łóżka...-To chodź, zrobimy kolację...
Ruszyliśmy do kuchni. Liam szedł obok mnie, ale był dość spięty i w ogóle się nie odzywał...
-Co się stało???-zapytałam zatrzymując się przed blatem kuchennym.
Zero reakcji... Nice!
No nic. Będzie chciał to sam powie. Otwarłam lodówkę i zaczęłam zastanawiać się na co mam ochotę... Nie było to trudne.
-Liam! Robimy naleśniki z nutellą!-oznajmiłam wyciągając mleko z lodówki.
Kolejny raz bez reakcji... Gdzie do cholery jest ten idiota?! Teraz już mnie wkurwił... Ale stop!
Podeszłam do stołu, na którym leżała jakaś kartka...
-A to co?-Mówiłam sama do siebie.
Rozwinęłam papierek i przeczytałam jego treść... To na pewno nie jest od Liam'a...
Na pewno coś planuje z Zayn'em... Ale ja nie chcę!!!
Podarłam kartkę i wyrzuciłam do kosza. Już mi się nie chce jeść... Wbiegłam po schodach do sypialni i o resztkach sił rzuciłam się na łóżko... Mam wszystkiego dość! A to już koniec... Koniec mnie i Zayn'a...
*Rano*
Całą noc nie spałam... Ten liścik nie daje mi spokoju... Ale nie mogę żyć tym jednym papierkiem. Trzeba się pozbierać i zacząć w końcu normalnie funkcjonować. Tyle!
Wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam do łazienki wziąć prysznic... Doprowadzę się do normalnego stanu i zadzwonię do ojca... Przynajmniej z Nim postaram się dogadać...
Wyszłam z łazienki, zawinęłam włosy w ręcznik i usiadłam na parapecie. Głęboki oddech i dzwonię.
*rozmowa telefoniczna*
-Halo?-usłyszałam głos mojego ojca. -Halo?!
-Tata?-lekko wystraszonym głosem zaczęłam rozmowę...
-Sam???-Było słychać w Jego głosie radość i taką... hmm... tęsknotę.
-Masz chwilkę? Chciałam porozmawiać.
-Dla Ciebie zawsze córeczko...
-Przepraszam...-łza powoli spłynęła po moim policzku...-Przepraszam za to co powiedziałam ostatnio... Byłam strasznie rozbita...
-Nie masz za co... To normalne. Zakochałaś się, a ja to zepsułem. Ja powinienem przeprosić Ciebie...
-Mogę przyjechać do domu na kilka dni?-zapytałam dość niepewnie.
-Co za pytanie! Jasne, że możesz. Będę czekał.
-Dzięki. Będę wieczorem.-rozłączyłam się i zaczęłam pakować... Muszę odpocząć od tego wszystkiego...
Napisałam do Liam'a sms'a z informacją o moim wyjeździe. Nie dodałam tylko gdzie... Dla bezpieczeństwa. Nie powie przynajmniej Zayn'owi...
Mam wszystko! Teraz tylko walizka do auta i kierunek Bradford!
Wyjechałam z podjazdu i od razu włączyłam GPS'a i muzykę... Nic mi nie przeszkodzi w tym wyjeździe.
Taką miałam nadzieję, dopóki nie zauważyłam samochodu Zayn'a jadącego w stronę mojego domu...
-Nie Sam! Nie wrócisz się do Niego... To koniec! Z Wami koniec, rozumiesz?-Ostatnio często gadam ze sobą, ale pomaga mi to... Nie wróciłam się...
Hej myszki! Jest rozdział numer 10. Liczę na wasze komentarze i opinie.
Zauważyła ostatnio, że jest was coraz więcej. Bardzo mnie to cieszy i mam prośbę do wszystkich. To nie zajmuje dużo czasu, a ja mam dzięki temu uśmiech na twarzy, Komentujcie mój tekst jak przeczytacie. To na prawdę motywuje! Kocham was i dziękuję za dotychczasowych "fanów" mojego bloga. Jesteście cudowni! :*
-Nie jestem głodna.-warknęłam i ciągle mazałam ołówkiem po kartce w celu dokończenia idealnej twarzy mojego, byłego-łza spłynęła po moim policzku-faceta...
-Co tam tworzysz?-zapytał w ogóle nie zwracając uwagi na łzę i na fakt, że od dwóch dni nic nie zjadłam...
-nic...-schowałam szkicownik do szuflady... Nie przewidziałam, że mój upierdliwy brat ją otworzy...
Fuck!
-Ty nadal Go kochasz...-przeglądał zeszyty i szkicowniki, które były przepełnione rysunkami i zdjęciami Zayn'a...-A ja Go nie wpuściłem...
-I dobrze.-Nagle się obudziłam i odpowiedziałam, po czym wstałam i lekko się zachwiałam...
-Sam?!?-Słyszałam tylko krzyk Liam'a i tyle. Urwał mi się film.
*pół godziny później*
Podobno tylko zemdlałam, więc Liam nie dzwonił po pogotowie. Dobrze. Wie, ze nienawidzę lekarzy...
Obudziłam się na moim łóżku z trochę obolałą głową... Ale poza tym wszystko OK... Tak mi się wydaje.
-Wszystko dobrze?-Do sypialni wszedł mój brat z kubkiem gorącej herbaty.-Trzymaj.-delikatnie podał mi napój i zajął miejsce obok mnie.
-Dzięki. Kochany jesteś.-Lekko się uśmiechnęłam i zatopiłam usta w słodkiej herbacie.
-Mówiłem, żebyś coś zjadła... Ale nasza uparta Samantha zawsze wie lepiej...-Jak ja nie cierpię mojego pełnego imienia, ale wiem, że Liam używa go tylko wtedy, gdy Go bardzo wkurzę... Tak jak teraz... Upps!
-Przepraszam...-spuściłam głowę i próbowałam powstrzymać łzę kręcącą się w moim oku...
-Nie masz za co... Ale teraz się tak łatwo ode mnie nie uwolnisz... Będę z Tobą mieszkał dopóki wszystko nie wróci do normy. Jasne?
-Mhm...
-I! Będę Ci gotował...-Splótł ręce na klacie i patrzał na mnie wzrokiem mordercy..
-Nie strasz...-Zażartowałam i postawiłam kubek na szafce obok łóżka...-To chodź, zrobimy kolację...
Ruszyliśmy do kuchni. Liam szedł obok mnie, ale był dość spięty i w ogóle się nie odzywał...
-Co się stało???-zapytałam zatrzymując się przed blatem kuchennym.
Zero reakcji... Nice!
No nic. Będzie chciał to sam powie. Otwarłam lodówkę i zaczęłam zastanawiać się na co mam ochotę... Nie było to trudne.
-Liam! Robimy naleśniki z nutellą!-oznajmiłam wyciągając mleko z lodówki.
Kolejny raz bez reakcji... Gdzie do cholery jest ten idiota?! Teraz już mnie wkurwił... Ale stop!
Podeszłam do stołu, na którym leżała jakaś kartka...
-A to co?-Mówiłam sama do siebie.
Rozwinęłam papierek i przeczytałam jego treść... To na pewno nie jest od Liam'a...
Na pewno coś planuje z Zayn'em... Ale ja nie chcę!!!
Podarłam kartkę i wyrzuciłam do kosza. Już mi się nie chce jeść... Wbiegłam po schodach do sypialni i o resztkach sił rzuciłam się na łóżko... Mam wszystkiego dość! A to już koniec... Koniec mnie i Zayn'a...
*Rano*
Całą noc nie spałam... Ten liścik nie daje mi spokoju... Ale nie mogę żyć tym jednym papierkiem. Trzeba się pozbierać i zacząć w końcu normalnie funkcjonować. Tyle!
Wygrzebałam się z łóżka i ruszyłam do łazienki wziąć prysznic... Doprowadzę się do normalnego stanu i zadzwonię do ojca... Przynajmniej z Nim postaram się dogadać...
Wyszłam z łazienki, zawinęłam włosy w ręcznik i usiadłam na parapecie. Głęboki oddech i dzwonię.
*rozmowa telefoniczna*
-Halo?-usłyszałam głos mojego ojca. -Halo?!
-Tata?-lekko wystraszonym głosem zaczęłam rozmowę...
-Sam???-Było słychać w Jego głosie radość i taką... hmm... tęsknotę.
-Masz chwilkę? Chciałam porozmawiać.
-Dla Ciebie zawsze córeczko...
-Przepraszam...-łza powoli spłynęła po moim policzku...-Przepraszam za to co powiedziałam ostatnio... Byłam strasznie rozbita...
-Nie masz za co... To normalne. Zakochałaś się, a ja to zepsułem. Ja powinienem przeprosić Ciebie...
-Mogę przyjechać do domu na kilka dni?-zapytałam dość niepewnie.
-Co za pytanie! Jasne, że możesz. Będę czekał.
-Dzięki. Będę wieczorem.-rozłączyłam się i zaczęłam pakować... Muszę odpocząć od tego wszystkiego...
Napisałam do Liam'a sms'a z informacją o moim wyjeździe. Nie dodałam tylko gdzie... Dla bezpieczeństwa. Nie powie przynajmniej Zayn'owi...
Mam wszystko! Teraz tylko walizka do auta i kierunek Bradford!
Wyjechałam z podjazdu i od razu włączyłam GPS'a i muzykę... Nic mi nie przeszkodzi w tym wyjeździe.
Taką miałam nadzieję, dopóki nie zauważyłam samochodu Zayn'a jadącego w stronę mojego domu...
-Nie Sam! Nie wrócisz się do Niego... To koniec! Z Wami koniec, rozumiesz?-Ostatnio często gadam ze sobą, ale pomaga mi to... Nie wróciłam się...
Hej myszki! Jest rozdział numer 10. Liczę na wasze komentarze i opinie.
Zauważyła ostatnio, że jest was coraz więcej. Bardzo mnie to cieszy i mam prośbę do wszystkich. To nie zajmuje dużo czasu, a ja mam dzięki temu uśmiech na twarzy, Komentujcie mój tekst jak przeczytacie. To na prawdę motywuje! Kocham was i dziękuję za dotychczasowych "fanów" mojego bloga. Jesteście cudowni! :*